16 czerwca 2006

Sieci wymiany odnośników - dobre czy złe?

Budowanie popularności serwisu poprzez rozwijanie sieci prowadzących do niego odnośników to jedno z ważniejszych kryteriów branych pod uwagę przez większość wyszukiwarek internetowych przy ustalaniu pozycji na stronach wyników wyszukiwania. Nic dziwnego zatem, że w Internecie powstało wiele systemów darmowej wymiany odnośników, które umożliwiają rozwijanie tego parametru (funkcjonującego również pod pojęciem 'link popularity') poprzez masową obecność na zrzeszonych w ich obrębie witrynach. Ostatnio, jeden z takich globalnych systemów - Link Vault - został prawdopodobnie usunięty z bazy Google.

Można by zapytać o przyczyny takiej decyzji ze strony wyszukiwarki. Zwolennicy tego typu rozwiązań powiedzą, że jest to po prostu wymiana odnośników, niczym nieróżniąca się od np. wymiany banerów (poza inną formą prezentacji), która służy czystej promocji witryn w Internecie.

Z drugiej jednak strony, z punktu widzenia wyszukiwarek istotne są następujące fakty...

  • Często systemy tego typu są tworzone wyłącznie na potrzeby zwiększenia popularności serwisu pod kątem osiągnięcia wyższych pozycji w wynikach wyszukiwania, czego zresztą nie kryją, pisząc wprost: (...)To naprawdę działa - już po kilku dniach od rejestracji w (...) zobaczysz poprawę pozycji twojej strony w google.pl! (...) (cytat ze strony głównej jednego z polskich systemów tego rodzaju).
  • Odnośniki publikowane w obrębie wymiany zwykle zupełnie nie są między sobą powiązane tematycznie, co oznacza niską przydatność dla internautów odwiedzających stronę i nie przynosi im żadnych realnych korzyści, a to z kolei, w myśl jednej z podstawowych zasad działania wyszukiwarek, mówiącej o ewaluacji stron przez pryzmat funkcjonalności niesionych dla użytkownika, nie daje żadnych dodatkowych profitów.
  • Jakiekolwiek formy zapewniania popularności, które niosą korzyści dla wszystkich zaangażowanych stron mają sztuczny charakter i z tego względu nie powinny być równie wartościowe, jak naturalne budowanie 'link popularity', gdzie tylko jedna strona (docelowa) osiąga korzyść, a druga (polecająca) nie, co jest efektem jakości umieszczanych treści, a nie chęci uzyskania jak największej ilości linków. Co więcej, przedstawiciele wyszukiwarek sugerują, by wszelkie działania, które mogą być rozpoznane jako sztucznie budujące popularność, powinny być wyraźnie komunikowane wyszukiwarkom np. poprzez stosowanie odpowiednich znaczników w składni HTML. Zagadnienie to zostało szczegółowo opisane na blogu jednego z pracowników Google, przy okazji omawiania podejścia wyszukiwarki do zjawiska kupowania odnośników.
Prawdopodobnie wspomniany system rozwinął się na tak dużą skalę, że zjawisko przekłamania wyników wyszukiwania z jego strony stało się poważnym problemem w oczach Google. Jest to wyraźny sygnał pokazujący podejście wyszukiwarek do tego zagadnienia, chociaż nie wszystkie podmioty zajęły wyraźne stanowisko w tej kwestii, ze względu na trudności w identyfikowaniu najbardziej winnych - witryn uczestniczących w wymianie odnośników. Być może jednak w przyszłości problem ten zostanie rozwiązany, a wtedy ryzyko ukarania usunięciem z bazy wyszukiwarki stanie się całkiem realne...

--
Maciek Gałecki


Udostępnij:

0 komentarzy: