29 czerwca 2007

Last minute w linkach

Używać czy nie używać last minute w tekstach linków sponsorowanych? Od pewnego czasu odnosimy wrażenie, że są to już ostatnie minuty kariery tego określenia w reklamie.

Skupiając się na reklamach tekstowych publikowanych na stronach wyszukiwarek, w których tak chętnie i często promują się biura podróży, przeprowadziliśmy na własny użytek analizę oddziaływania na odbiorców linków określenia last minute.

Ogólny wniosek jest taki, że "lastminuty się sprały" i wrażenie robiły jakieś 10 lat temu. Teraz jest z tym coraz gorzej, ale... są wyjątki, kiedy można tym jeszcze coś ugrać.

Nasze ankiety wykazały między innymi, że słowa te mogą działać na internautów przeszukujących Sieć w celach turystycznych, skrajnie różnie - pozytywnie lub wręcz odpychająco. Wiele zależy od tego, czy wycieczkę last minute oferuje duże uznane biuro podróży czy biuro nieznanej nikomu marki. Wtedy last minute kojarzone jest z czymś niepewnym, nawet podejrzanym. Liczy się więc KTO nam oferuje taki wyjazd. Jak się okazało po naszym badaniu i analizie prowadzonych kampanii, liczy się też JAK się informuje o ofercie typu last minute.Tekst reklamy zawierający to określenie będzie wiarygodny (lub bardziej wiarygodny) i skuteczniejszy, jeśli wzbogacimy go o konkrety. Last minute nie może być 'puste'. Uzupełniając tekst reklamy na przykład o datę, nazwę hotelu lub jakiś inny szczegół opisujący promowaną wycieczkę last minute, dodamy ofercie ważności i wiarygodności, a linkowi sponsorowanemu skuteczności.

To pierwsze wnioski - na gorąco. Wkrótce powstanie artykuł na ten temat, który z pewnością przyda się osobom redagującym teksty do linków sponsorowanych. Poinformujemy oczywiście o miejscu publikacji artykułu na blogu.

--
Aneta Mitko


Udostępnij:

3 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Dodam tytułem uzupełnienia (za Rzecznikiem Praw Konsumenta), że z prawnego punktu widzenia oferta "last minute" i stosowanie tego określenia w reklamie (internetowej czy tradycyjnej) nie jest obietnicą dostarczania nam tańszej usługi. Zbitka tych słów jest tylko informacją o krótkim, szybkim terminie, nie o cenie.

Anonimowy pisze...

Mnie last minute nie zacheca. Lubie miec wszystko na dlugo przed wyjazdem zaplanowane. Zadnego spontanicznego zamieszania:) Jak dla mnie, to chyba juz bardziej first minute:)

Anonimowy pisze...

No właśnie! Jeśli last minute nie kusi ceną, to w zasadzie nie ma już czym skusić. Wyjazd na tzw. wariata jest dla większości ludzi raczej chyba niezbyt miłym przeżyciem. Masz rację - teraz pewnie nastąpi era FIRST MINUTE. Ciekawe kiedy i to się wszystkim przeje, bo że tak będzie to pewne.