10 listopada 2009

Universal search

Universal search – geneza ;-)


Pewnego razu (w nie tak znowuż bardzo dalekiej przeszłości) niejaki Lawrence Page zapragnął ujrzeć swoją podobiznę w wynikach wyszukiwania (na wypadek, gdyby akurat ktoś szukał go z imienia i nazwiska)… Co też uczynił – w końcu mógł . ;-) Następnie, niejaki Siergiej Brin stwierdził, że zrobi Larremu żart i oprócz jego zdjęć umieści w wynikach wyszukiwania filmik z ich wspólnego życia studenckiego na Uniwersytecie Stanforda... ;) Co też uczynił – w końcu mógł. ;-) Po wszystkim, nieźle się z tego ‘uśmiali’ i następnego dnia po przebudzeniu, ok. godz. 14.00 stwierdzili, że można by to zrobić dla całego Internetu! Co też uczynili – w końcu mogli. ;-) I nazwali to universal search. No dobrze… może wcale tak nie było… może po prostu wyniki wertykalne nie cieszyły się zbyt dużą popularnością, a skoro już były, to trzeba było je gdzieś wcisnąć i coś z nich wycisnąć, a może po prostu tymi, którzy rządzą Internetem kierowała chęć poprawienia wyników wyszukiwania – wszystko to dla nas - użyszkodników. ;-) Jakby nie było - uniwersalne wyszukiwanie stało się faktem…

Universal search – że co proszę?

Universal search, czyli wyszukiwanie uniwersalne, to prezentacja ‘uniwersalnej’ listy wyników wyszukiwania – takiej, na której obok standardowej listy stron internetowych odpowiadającej danemu zapytaniu wpisanemu przez internautę, zobaczymy m.in. wyniki z wyszukiwarki:

• grafiki - pochodzące z images.google.pl
• wideo – pochodzące z video.google.pl
• wiadomości – pochodzące z news.google.pl
• map – pochodzące z maps.google.pl




Na pierwszym zrzucie ekranu widać ciekawą rzecz – mianowicie pokazany obok wyniku pochodzącego z news.google.pl obrazek pochodzi z innej strony. Wydaje się to dość niezręcznym posunięciem – internauta widzi nagłówek artykułu, klika na zdjęcie i… nie przenosi się do artykułu, który go zainteresował…

Drugą 'nietypową' rzeczą jest... przedstawienie w wynikach graficznych dla zapytania ‘ulica sezamkowa’… butów. ;) Co ciekawe, obrazki te nie mają w nazwie pliku, ani w atrybutach alt frazy ‘ulica sezamkowa’, do tych podstron nie prowadzą żadne linki przychodzące z innych stron, tak więc w tym wypadku wydaje się, iż jedynymi elementami, które posłużyły do wyświetlenia tych grafik w wynikach wyszukiwania był crosslinking wewnętrzny oraz dopasowanie tekstu, który znajdował się na tych stronach powiązanych z hasłem ‘ulica sezamkowa’… Chyba, że algorytm Google rozpoznał na zdjęciach butów Elmo i dlatego postanowił je wyświetlić ;-)

Universal search – filmiki, aktualności, mapy, obrazki a nawet i… blogaski?

Kilka dni temu Google ogłosiło nawiązanie współpracy z Twitterem, dzięki czemu w wynikach wyszukiwania już wkrótce będą wyświetlały się również najnowsze „tweety” związane z zapytaniem skierowanym do wyszukiwarki. Google docenia więc coraz bardziej social media. Już teraz można za pomocą dodatkowych opcji zdecydować się na przeszukiwanie blogów lub forów. Więcej o social search.

Komu rozbudowywanie universal search może się przydać?

Oczywiście użytkownikowi – jak twierdzi Google, to dla jego wygody wprowadzane są nowe opcje. Wszystko po to, abyśmy mogli znaleźć to, czego szukamy, nawet jeśli nie do końca jesteśmy pewni co to ma być... ale...

Uniwersalne wyniki wyszukiwania to również duża szansa dla firm na budowanie swojego wizerunku. Zdecydowanie ułatwia to choćby zdominowanie TOP 10 dla zapytania brandingowego. Można bowiem zadbać nie tylko o dobrą pozycję strony WWW, ale również zaistnienie na wysokich pozycjach ze zdjęciami, nagraniami wideo, informacjami prasowymi itd. Promując się w tych kanałach, firma ma szanse „kontrolować” wyniki wyszukiwania i ograniczać możliwość natknięcia się przez internautę na negatywne wzmianki, jeśli poszukuje on informacji o danej marce. Co więcej, jeżeli na ważne dla nas słowo kluczowe trudno jest się przebić ze stroną do pierwszej dziesiątki, to może uda się zdobyć wartościowy ruch poprzez zaistnienie np. w wynikach wideo. Oczywiście nie wystarczy wrzucić filmik na YouTube czy załadować do Sieci kilka zdjęć. Trzeba również zadbać, choćby w minimalnym stopniu, jeżeli nie o ich pozycjonowanie to przynajmniej o odpowiednią optymalizację.

W przypadku grafik umieszczonych w serwisie warto pamiętać o kilku podstawowych zasadach:

• nazwa pliku może stanowić dla Google dobrą wskazówkę dotyczącą tematyki obrazu i należy się starać, aby była opisowa, czyli np. kurtka-zamszowa-damska.jpg zamiast 23456789.jpg.
• stosujemy odpowiedni atrybut alt dla grafik,
• obrazek powinien być ‘otoczony’ tekstem o podobnej tematyce.

Dodatkowa uwaga odnośnie indeksowania grafik - nie należy umieszczać w sitemapach bezpośrednich adresów grafik, czyli, np. adresów typu www.example.com/house.jpg . Zgodnie z wytycznymi w plikach map witryny umieszczamy adresy stron, na których znajdują się zdjęcia, a nie bezpośrednio adresy plików.

W przypadku plików wideo możemy natomiast ułatwić pracę Google konstruując odpowiednią mapę strony dla materiałów video.

Quo vadis universal search?

Na Google.com można już zaobserwować dodatkową funkcjonalność – shopping – Google prezentuje nam w wynikach wyszukiwania oferty sklepów internetowych!



Dodatkowo, dla niektórych zapytań można zobaczyć po kilka zdjęć produktów.


Na naszym rodzimym rynku też zapewne taka funkcjonalność z czasem zagości, zatem... e-commerce do boju! Proponujemy zacząć od rich snippets.

A co dalej? Google na pewno już szykuje kolejną niespodziankę. Czas pokaże, czy wyniki wyszukiwania staną się ciekawsze, czy zrobi się z nich niezły śmietnik. ;)

Być może kiedyś po wpisaniu np. ‘opony’ najpierw dostaniemy po oczach mapą z firmami sprzedającymi opony, dowiemy się z najnowszego niusa o zastosowaniu super kosmicznej technologii w nowych superoponach, dzięki którym uda się jeździć po ścianach, zobaczymy listę sklepów internetowych, gdzie można opony zakupić i oczywiście ujrzymy zdjęcia mniej lub bardziej pięknych opon, jak również filmik z palenia gum przez driftomaniaków... plus kilka innych rzeczy super nam potrzebnych. ;-) I może w tym momencie… powrócimy do korzeni. ;-) Nastąpi przerost formy nad treścią, a człowiek będzie chciał po prostu zobaczyć staromodną listę stron internetowych (skoro już korzysta z wyszukiwarki stron internetowych ;-)), z której sam będzie mógł wybrać to, czego chce – a jeśli będzie szukał zdjęć to skorzysta z wyszukiwarki grafiki ;-). I w tym momencie powstanie odpowiednia nisza zainteresowana nową wyszukiwarkę - taką, która będzie wyświetlała strony internetowe ;-).

Do boju zatem rodzimi studenci! Lista Forbes czeka!

--
Bartłomiej Kołodziejczyk


Udostępnij:

0 komentarzy: