30 grudnia 2013

Jaki wpływ na CTR stron WWW w SERP’ach ma Google Authorship?

Kiedy stosować rel=”author”, a kiedy rel=”publisher”? Jak najszybciej połączyć blog lub stronę firmową z kontem na Google+? Jaki wpływ na CTR ma Google+ Authorship oraz kiedy warto go stosować, a kiedy nie? Odpowiedzi na te pytania udzielamy w poniższym artykule.

Na początku przypomnę czym jest Google+ Authorship – to powiązanie naszego profilu Google Plus, czyli nas, jako autora, ze stroną WWW / obrazkiem w Google Images, czyli treścią, którą stworzyliśmy. W przypadku powiązania np. artykułu, który napisaliśmy, z naszym G+, wyświetli się obok niego nasze zdjęcie z G+,  informacja o imieniu i nazwisku autora oraz ilości osób w jego kręgach G+. Może to wyglądać np. tak...


lub w przypadku Google Images...

Jak widać na powyższym obrazku, nazwa strony Google+ nie musi być tak naprawdę imieniem i nazwiskiem, jest to pewnego rodzaju trick. Nie wiadomo jak w przyszłości Google będzie podchodzić do tego typu powiązań, więc - jeśli to możliwe - warto stosować swoje prawdziwe imię i nazwisko. Istnieje wiele użytecznych mikroformatów, których powinno się używać w celu zwiększenia widoczności w SERPach zamiast G+ Authorship, ale to temat na inny artykuł.

Kiedy stosować rel=”author”, a kiedy rel=”publisher”?

Tag rel=”author” pokazuje, że jesteśmy autorem danej treści. Poprzez autora rozumiem osobę z imienia i nazwiska. Dzięki takiemu powiązaniu jest szansa, że w wynikach wyszukiwania pojawi się nasze zdjęcie wraz z imieniem i nazwiskiem właśnie. Opisane wyróżnienie przykuwa uwagę i, jeśli zdjęcie i tytuł są zachęcające, powinno to pozytywnie wpłynąć na wzrost CTR dla opublikowanej treści.

Z kolei tag rel=''publisher'' zarezerwowany jest dla firm / organizacji, a nie pojedynczych osób. Klasycznym przykładem jest firma, która ma swój profil na G+ i chciałaby być dodatkowo oznaczona w SERPach. Zastosowanie tego tagu może wyglądać np. tak...
W ramce mogą pojawiać się dodatkowe informacje, np. ostatnie wpisy na G+, lokalizacja, logo, adres, opinie Google, informacje z Wikipedii w ramach Knowledge Graph i wiele innych.
Wykorzystanie tagu rel publisher dostarcza dodatkowych informacji internautom zainteresowanym konkretną marką już na poziomie SERPów oraz zwiększa jej ekspozycję: nazwa / logo / newsy.

Jak najszybciej połączyć blog lub stronę firmową z kontem na Google+?

W przypadku blogów, wystarczy pod artykułem dokleić link wskazujący nasz G+ pod naszym imieniem i nazwiskiem, np. tak jak na stronie http://bluerank.blogspot.com/2013/05/jak-program-xenus-link-sleuth-pomaga.html


<a href="https://plus.google.com/u/0/106181128953230809371?rel=author">Mateusz Kicki</a>


Alternatywnie w sekcji <head></head> strony wkleić kod:

<link rel="author" href="https://plus.google.com/u/0/106181128953230809371”/>

zastępując powyższy link adresem pożądanego konta Google Plus.

Dodatkowo, na naszej stronie G+ w sekcji „Udzielam się w:” należy dodać link do bloga / strony, na której publikujemy artykuły. W tym przypadku jest to pierwszy link na hasło „Blog o SEM” kierujący do:  http://bluerank.blogspot.com/.



W przypadku firm, podobnie jak powyżej,
w sekcji <head> tag, ale rel publisher:
<link rel="publisher" href="https://plus.google.com/116388152560160901947" />
Jaki wpływ na CTR ma zaimplementowanie Google Authorship i czy zawsze warto to zrobić?

W Internecie można znaleźć dziesiątki case studies o tym, jak Authorship pozytywnie wpływa na wzrost CTR-ów. Wystarczy wpisać w Google: „google authorship increase CTR”. Warto jednak zastanowić się, kiedy należy używać tego powiązania treści z autorem oraz kiedy może to szkodzić.

Przede wszystkim trzeba pamiętać, że z założenia Google Authorship służy powiązaniu autora z treścią  – artykułem, zdjęciem, filmem, recenzją i każdą inną formą pisaną lub multimedialną, a internauci są do tego przyzwyczajeni.

Co jeśli internauta nie szuka jednak artykułu tylko produktu, np. chce kupić Iphone 5, a nie czytać jego recenzje?

Nasze testy na kilku stronach typu eCommerce (ogłoszenia), blog kulinarny z przepisami czy szkoła żeglarstwa sprzedająca usługi (rejsy) pokazały, że  Google Authorship może zaszkodzić lub - w najlepszym wypadku - nic nie zmienić.

Przykład 1 – blog kulinarny Bajceps.pl
Na kilka miesięcy blog został powiązany ze stroną autora na G+. Ikonka twarzy pojawiała się przy wszystkich stronach przepisów oraz na stronie głównej. Przy niektórych przepisach CTR się zmniejszył, a przy niektórych wzrósł. Sumaryczny ruch wyszedł na plus, jednak nie był to spektakularny wzrost.

Na tej podstawie możemy przypuszczać, że dużo lepszym wyjściem byłoby zastosowanie mikroformatu, np. hrecipe, który zamiast twarzy pokazuje zdjęcie potrawy. Obecnie mimo użycia opcji Data Highlighter dostępnej poprzez narzędzie Google Webmaster Tools, nie udało się uzyskać rich snippets w postaci zdjęcia potrawy w SERPach. W kolejnych miesiącach przetestujemy wpływ mikroformatu hrecipe na CTRy.

Przykład 2 – strona szkoły żeglarstwa
Na tej stronie, podobnie jak na blogu powyżej, został zaimplementowany Google Authorship na całej witrynie i miniaturka twarzy autora pojawiała się w SERPach. Po jej implementacji ruch na stronie był obserwowany przez kilka wakacyjnych miesięcy. Następnie, ruch na stronie był analizowany sekcjami: kursy, rejsy, szanty, węzły żeglarskie w zestawieniach rok do roku 2013 / 2012, aby wykluczyć wpływ trendów.

Ostateczne wyniki potwierdziły, że ikona twarzy mało znanej osoby, w przypadku strony komercyjnej, sprzedającej usługi, jest chybionym pomysłem. Praktycznie we wszystkich sekcjach ruch organiczny z Google spadł lub jego wzrost był poniżej trendu z roku poprzedniego.
Jedynym wyjątkiem była sekcja węzłów żeglarskich, gdzie treści artykułów zyskały dodatkowe wyróżnienie w SERPach i ruch miał tendencję wzrostową.

 

Całościowy ruch w 2013 vs 2012 był dużo mniejszy, była to składowa kilku czynników, które nie powinny mieć wpływu na przeprowadzony test.

Przykład 3 - duży serwis ogłoszeniowy

W tym przypadku "miniatura autora" była zaimplementowana we wszystkich kategoriach serwisu oraz na stronie głównej (na stronie ogłoszenia nie było implementacji). Po 1,5 miesiąca zdjęcie zostało zmienione na inne, wykonane u profesjonalnego fotografa, na jasnym tle. Śledziliśmy 20 wybranych, popularnych słów kluczowych, dla których pokazywała się miniatura twarzy w SERPach. Przez cały okres testu pozycje tych fraz były stabilne. Test był przeprowadzony dla fraz ogólnych oraz dla sekcji związanej z nieruchomościami.
Po kilku miesiącach testów nie było wątpliwości, że wykorzystanie Google Authorship w przypadku serwisu ogłoszeniowego jest złym pomysłem. W ciągu kilku miesięcy odnotowaliśmy zmniejszoną liczbę odwiedzin na praktycznie wszystkie wybrane słowa kluczowe ogólne, mimo stabilnych pozycji i braku trendu malejącego.


Podobny wpływ Authorship zauważyliśmy w sekcji nieruchomości.
Doświadczenie to potwierdziło tezę, że internauci kojarzą miniaturę twarzy z artykułem lub recenzją, nie zaś z ofertą komercyjną / sklepem / ogłoszeniem, przez co automatycznie omijają takie strony.
Reasumując
Warto stosować Google Authorship, lecz zgodnie z jego przeznaczeniem. Uważałbym bardzo na stosowanie tego wyróżnienia dla stron produktowych, ogłoszeniowych i innych sprzedażowych.
Zachęcam do prowadzenia swoich testów i wypracowania najlepszego rozwiązania.

Z ostatnich doniesień Barry’iego Schwartz’a (sugestie z ust Matt’a Cutts’a padały już na listopadowym PubCon’ie w Las Vegas) wynika dodatkowo, że w połowie grudnia miało miejsce uaktualnienie algorytmu związanego z Google Authorship. W ok. 15% przypadków, Google przestał wyświetlać miniaturki w SERPach. Może mieć to związek z nadużyciami Authorshipu przez słabe jakościowo strony oraz mało popularnych autorów (o niskim Author Rank’u). Zmiany odnotowane przez serwis mozcast.com na przestrzeni ostatnich 30 dni potwierdzają to.
Obecnie wszystko wskazuje na to, że Google będzie starał się ograniczyć tego typu nadużycia.

--
Mateusz Kicki - SEO Specialist w Bluerank