30 listopada 2012

Universal Analytics – (r)ewolucja w Google Analytics w roku 2013

Niespełna miesiąc temu w kalifornijskim Mountain View miało miejsce jedno z najważniejszych wydarzeń dla użytkowników Google Analytics – Google Analytics Summit 2012. Internetowy gigant przedstawił jakich nowości można spodziewać się w przyszłym roku i wszystko wskazuje na to, że jest na co czekać.

Najważniejszą z zaprezentowanych nowości był Universal Analytics. Dzięki zastosowaniu nowego kodu, skrypt GA będzie o 80% lżejszy, łatwiejszy w instalacji, a dodatkowo będzie opierał się na tylko jednym pliku cookie. Oznacza to, że standardowe ciasteczka utm odejdą w zapomnienie. Ponadto, poza samym przyspieszeniem wczytywania strony i  procesu instalacji, ułatwi to np. integrację systemów CRM.

Nie jest to jednak wszystko. Największą i najbardziej rewolucyjną zaletą UA będzie to, że pozwoli on na przypisanie użytkownikowi unikalnego ID, przy zachowaniu prywatności użytkowników. Umożliwi to:

•    śledzenie tego samego użytkownika niezależnie od urządzenia, z którego korzysta (czy to komputer, smartfon, czy tablet),  a więc bardziej szczegółowe ustalenie Customer Lifetime Value.
•    śledzenie użytkowników, konwersji, itp. także offline!

W jaki sposób?

Google zaprezentowało tę funkcję wykorzystując czytniki RFID identyfikatorów osób wchodzących na ich kampus. Dzięki specjalnej konfiguracji GA, każde wejście traktowane było jako wizyta. Prawdę mówiąc, jedynym ograniczeniem tej funkcji pozostaje nasza wyobraźnia. Niezależnie od tego czy odnotowywane będą zeskanowania kodu QR w kawiarni, czy zamówienia telefoniczne w sklepie wysyłkowym - wszystkie dane będą mogły zostać wykorzystywane w Google Analytics. Dane dotyczące sesji użytkownika będą bowiem zapisywane po stronie serwera, nie zaś w plikach ciasteczek. Dzięki temu, marketerzy uzyskają większe możliwości optymalizacji ROI, koncentrując się np. na wybranym kanale.

Analityka w/g Google obecnie:


 Universal Analytics:

Modelowanie odniesień w Google Analytics

Kolejnym nowym narzędziem, które bezpośrednio umożliwi optymalizację ROI będzie modelowanie odniesień (ang. attribution modeling). Do tej pory było ono dostępne tylko dla korporacyjnych użytkowników GA Premium, ale już niedługo z narzędzia korzystać będzie mógł każdy. Funkcjonalność jest rozszerzeniem raportów ścieżek wielokanałowych, o elastyczność przypisania konwersji. Wyeliminuje to m.in. rozbieżność między danymi konwersji AdWords i GA oraz pozwoli na bardziej obiektywne spojrzenie na atrybucję konwersji. Nowością będzie tutaj również wydłużenie okresu podglądowego do 90 dni.


Jako Partnerzy Google Analytics, obecnie testujemy narzędzie na kontach niektórych z naszych klientów.

Jeszcze lepsza optymalizacja ROI

Wszystkie zaprezentowane podczas wydarzenia funkcje zdają się oscylować wokół optymalizacji ROI. Następnym tego przykładem może być możliwość ułatwionego importu danych o kosztach z innych niż AdWords źródeł, np. z reklam wyświetlanych w wyszukiwarce Bing lub na Facebooku.

Ponadto, zakładka źródła odwiedzin (ang. traffic sources) zmieni się na pozyskania (ang. acquisitions). Oczywiście źródła będą ciągle dostępne, przedstawione jednak zostaną w bardziej przejrzysty sposób, koncentrując się na konwersjach.

Podsumowując, przyszły rok będzie pełen nowości także w kontekście Google Analytics. Przyniesie zarówno więcej możliwości śledzenia ROI i optymalizacji działań marketingowych, jak i szereg nowych funkcji związanych z Universal Analytics. Więcej informacji o nowych funkcjach pojawi się na naszym blogu tak szybko, jak tylko będzie to możliwe!

--
Maciek Stanasiuk, Junior Consultant w Bluerank

23 listopada 2012

Śledzenie ruchu pochodzącego z wyszukiwania grafik w Google Analytics

Witamy, rozpoczynacie lekturę trzeciego artykułu poświęconego wyszukiwaniu grafik w Google. W poprzednich dwóch tekstach pisaliśmy o istotności Google Image Search w generowaniu ruchu oraz o sposobach rozpoznawania potencjału wyszukiwań. W tym artykule zaprezentujemy, jak mierzyć faktyczną liczbę wizyt pochodzących z wyszukiwania obrazków, przy pomocy narzędzia Google Analytics.

Domyślne raporty w Google Analytics

Wspominaliśmy wcześniej, że domyślnie w Google Analytics nie mamy możliwości weryfikacji poziomu ruchu z obrazków. Wizyty te niegdyś były raportowane głównie jako google.pl / referral ze ścieżką odwołania zawierającą „imgres”. Obecnie ruch ten w większości zawiera się w ramach google / organic, ale po części również we wcześniejszym google.pl / referral (około 25%). Bez wprowadzania zmian w kodzie czy ustawieniach Google Analytics nie możemy zweryfikować faktycznej liczby wejść z Google Image Search.


Sposobów na modyfikację kodu śledzącego może być kilka. Poniżej przedstawimy jeden, który według nas jest najprostszy do wdrożenia i obarczony najmniejszym błędem.

Rozpoznanie wyświetlania strony w ramce

Przede wszystkim, warto zauważyć, że po kliknięciu na zdjęcie w wynikach wyszukiwania grafik użytkownik odwiedza stronę, która wyświetlona jest w ramce na domenie Google.pl (ewentualnie google.com lub innej domenie regionalnej).



Biorąc pod uwagę ten fakt, wystarczy wprowadzić funkcję JavaScript, która rozpozna, czy serwis wyświetlony jest w ramce, czy nie i jeżeli jest – wykona odpowiednią akcję.


if (top.location!= self.document.location)
    {
        var url = String(document.referrer);
        if (url.indexOf ("google") !=-1)
            {
                ...
            }
    }


Akcją, która zostanie wykonana może być wywołanie analyticsowej funkcji trackPageview z odpowiednio zmodyfikowanym adresem URL (w takim przypadku należy tylko pamiętać o tym, by nie została też wywołana domyślna funkcja trackPageview, w przeciwnym wypadku Analytics naliczy dwie wizyty).

Drugim sposobem może być przekierowanie użytkownika na domyślny adres podstrony, już bez ramki i dodanie do adresu zmiennych określających parametry kampanii w Google Analytics. Dzięki temu zamiast rejestrowania wizyty w ramce, Analytics zliczy wizytę na stronie docelowej i określi źródło wizyty na podstawie parametrów kampanii:

if (top.location!= self.document.location)
    {
        var url = String(document.referrer);
        if (url.indexOf ("google") !=-1)
            {
                var adres=self.document.location+'?utm_source=google&utm_medium=image';
                top.location=adres;
            }
    }


W powyższym przykładzie źródło wizyty zostało oznaczone jako „google”, a medium kampanii jako „image”. Wartości te są oczywiście dowolne, podobnie jak wybór zmiennych (mamy 5 do wyboru: utm_source, utm_medium, utm_term, utm_content i utm_campaign). Więcej na temat zmiennych kampanii: http://support.google.com/analytics/bin/answer.py?hl=pl&hlrm=en&answer=1033867 .

Raporty w Google Analytics po modyfikacji

Po wprowadzeniu wspomnianej funkcji w serwisie, Google Analytics będzie raportował przyszły ruch z grafik jako źródło: google i medium: image.

Prezentujemy porównanie wizyt wygenerowanych przez google / organic i google / referal (powyżej) oraz wizyt z google / image (poniżej) po modyfikacji, która miała miejsce pod koniec września w serwisie www.inspireme.pl:



Dodatkowe zmienne

Dzięki zastosowaniu funkcji JavaScript możemy oprócz rozpoznania adresu z ramką jako Google.pl, wyciągnąć dodatkowe zmienne. URL strony ze zdjęciem (ramka) wygląda tak:

http://www.google.pl/imgres?start=100&num=10&hl=pl&biw=1525&bih=685&tbm=isch&tbnid=R0FFOBCRVHhHkM:&imgrefurl=http://www.koty.org.pl/ogloszenia/5373,Kocieta-Rosyjskie-Niebieskie.htm&docid=AOYMTjr6LIgb2M&imgurl=http://www.koty.org.pl/zdjecia/dodane/5373_Kot-Rosyjski-niebieski.jpg&w=498&h=434&ei=-
F6rUJWEEIjmtQabtIGQBg&zoom=1&iact=hc&vpx=714&vpy=339&dur=329&hovh=210&hovw=241&tx=134&ty=102&sig=103833619232994679928&page=1&tbnh=138&tbnw=155&start=0&ndsp=23&ved=1t:429,r:12,s:0,i:144


Jak widać, w adresie ramki widzimy orientacyjną pozycję zdjęcia na stronie wyników wyszukiwania (start) oraz adres URL grafiki. Obie te zmienne można określić przy pomocy funkcji i dodać do adresu URL dla przekierowanej strony:

var urlVars = {};
var parts = url.replace(/[?&]+([^=&]+)=([^&]*)/gi, function(m,key,value)
{
    urlVars[key] = value;
});
if (urlVars["imgurl"]!=undefined && urlVars["imgurl"]!="") {
    if (urlVars["start"]!=undefined && urlVars["start"]!="") {
        var numerzdjecia=urlVars["start"];
    }
    else {
        var numerzdjecia=0;
    }
    var adres=self.document.location+'?utm_source=google&utm_medium=image&utm_campaign=' + urlVars["imgurl"] + '--poz--' + numerzdjecia;
}
else {
    var adres=self.document.location+'?utm_source=google&utm_medium=image&utm_campaign=' + url;
}


W powyższym przykładzie obie zmienne zostały dodane do parametru utm_campaign, więc będą widoczne w Google Analytics, jako nazwa kampanii. Przykładowe dane dla serwisu www.zamiasto.com.pl:


Dzięki takiej modyfikacji kodu mamy dostęp do wielu ciekawych informacji. Przede wszystkim wiemy, jakie wartości ruchu są w serwisie generowane z wyszukiwania grafik, możemy porównać ruch według stron docelowych, określić najbardziej popularne zdjęcia generujące wizyty oraz zweryfikować jakość ruchu dla poszczególnych stron docelowych i grafik (ten temat opiszemy w kolejnym artykule).

--
Jacek Tkaczuk, SEO Director w Bluerank 

15 listopada 2012

Google Webmaster Tools, jako źródło informacji o technicznej kondycji serwisu

Ustalając rankingi stron Google bierze pod uwagę wiele czynników. Jednym z nich jest kondycja techniczna serwisu, poprzez którą rozumie się wiele kwestii związanych z budową serwisu oraz jego działaniem. Google Webmaster Tools jest narzędziem, które pozwala zidentyfikować istotne problemy techniczne w obrębie witryny. W jednym z wcześniejszych artykułów zaprezentowaliśmy wstęp i podstawowe funkcje tego narzędzia. Dziś omawiamy te elementy GWT, które przydadzą się do technicznej analizy kondycji serwisu.

Posiadanie w serwisie duplikatów stron wpływa negatywnie na jego pozycje w rankingach wyszukiwarki. Aby zidentyfikować prawdopodobną duplikację, można posłużyć się danymi z narzędzi dla webmasterów i porównać liczbę stron ze zgłoszonej sitemapy, z ilością stron zaindeksowanych przez Google.


Aby test był miarodajny mapa strony musi zawierać komplet adresów serwisu.
Ilość zaindeksowanych stron w Google, możemy sprawdzić na dwa sposoby. Pierwszy sposób to wykorzystanie komendy „site:” w wyszukiwarce:


Inny sposób to sprawdzenie liczby zaindeksowanych stron w Google Webmaster Tools w zakładce „Stan indeksowania”.


W ten sposób możemy otrzymać orientacyjną informację na temat tego, czy mamy problem z duplikacją stron w serwisie, jak dużo duplikatów stron zostało już zaindeksowanych przez wyszukiwarkę i do jakiej ilości stron powinno się zamknąć dostęp robotom Google.

Ważnym elementem podczas oceny technicznej kondycji witryny jest sprawdzenie występowania błędów indeksacji. Zapewnienie robotom bezproblemowego dostępu do podstron serwisu jest konieczne, jeśli chcemy by dane treści pojawiły się w wynikach wyszukiwania. Identyfikacja stron, które mają problemy z indeksacją,  jest możliwa dzięki funkcji  „Błędy indeksowania” znajdującej się w dziale „Kondycja”.


Bardzo cenne informacje podczas analizy błędów znajdują się również w szczegółach adresu powodującego błąd. Znaleźć tam można dokładne informacje o błędzie oraz linki do danego adresu (z map witryn oraz ze stron). Analiza tych informacji pozwoli określić istotność poszczególnych błędów oraz sposoby na ich naprawę.

Udoskonalenia HTML

Inną pożyteczną funkcją są „Udoskonalenia HTML”. Zakładka ta pozwala na identyfikację stron, które mogą powodować spadek użyteczności serwisu, jak również pogorszenie rankingów stron. W dziale tym możemy zapoznać się z problemami związanymi z wielokrotnym wykorzystywaniem tego samego meta opisu oraz tytułu strony lub ze zbyt krótkimi lub długimi formami tych elementów. Google poinformuje nas również jeśli uzna, że niektóre tytuły nie mają charakteru informacyjnego lub jeśli niektóre podstrony nie posiadają tytułów w ogóle.

Narzędzie to nie tylko informuje o problemie, lecz również podaje adresy - gdzie problem występuje. Po wybraniu pierwszego meta opisu, otrzymujemy listę adresów, gdzie jest duplikowany.

Narzędzie pozwala na prostszą identyfikację schematów błędów, co pozwoli na łatwiejsze określanie sposobów naprawy.

Dane strukturalne

Jest to nowa funkcja GWT, która pozwala na testowanie działania danych strukturalnych w serwisie. Informacje w tym dziale znajdziesz tylko w przypadku, gdy serwis wykorzystuje schema.org lub microdata. Po kliknięciu na dany typ ustrukturyzowanych danych, zaprezentowana zostanie lista stron, gdzie został on wykorzystany.

W celu sprawdzenia działania tych elementów i identyfikacji ewentualnych problemów, należy wykorzystać Narzędzie do testowania danych strukturalnych. Dzięki niemu można sprawdzić jak dane strukturalne będą prezentować się w wynikach wyszukiwania.

Złośliwe oprogramowanie

W przypadku wykrycia złośliwego oprogramowania w serwisie, Google poinformuje webmastera poprzez wiadomość. W zakładce „Złośliwe oprogramowanie” (w dziale „Kondycja”) można znaleźć listę przykładów adresów URL, które zostały ocenione jako zawierające złośliwy kod. Zdarza się to niezwykle rzadko, lecz o kwestię bezpieczeństwa naprawdę warto zadbać.

Sprawdzając nasz serwis powinniśmy zobaczyć komunikat:

Jeśli jednak zdarzy się, że złośliwe oprogramowanie zostało wykryte na naszej stronie, należy na początku sprawdzić, co mogło wzbudzić podejrzenia wyszukiwarki. Aby zobaczyć kod, jaki Googlebot widzi odwiedzając witrynę, można skorzystać z narzędzia „Pobierz jako Google” (dział „Kondycja”).


Podsumowując, Google Webmaster Tools to potężne narzędzie, za sprawą którego można uzyskać wiele informacji przydatnych podczas analizy technicznej kondycji witryny. Regularne korzystanie z  narzędzi dla webmasterów to dobry sposób na zapobieganie potencjalnym problemom. Zalecane jest również skorzystanie z opcji otrzymywania wiadomości na adres e-mail, co pozwoli na szybkie wychwycenie zaistniałego problemu z witryną.

--
Roman Bębenista, SEO Specialistw Bluerank

8 listopada 2012

Jak zmierzyć ruch i potencjał płynący z wyszukiwania grafik

W poprzednim artykule pisaliśmy o ogromnym, a jednocześnie niedocenionym potencjale wyszukiwania grafik, który warto wykorzystać w przypadku niektórych serwisów. Teraz czas na drugi tekst, w którym pokażemy jak przy pomocy podstawowych narzędzi mierzyć potencjał wyszukiwania grafik oraz poziom ruchu uzyskiwany dzięki wykorzystaniu obrazków i zdjęć.

Grafiki - rozpoznanie potencjału

Niestety informacji na temat potencjału wyszukiwania grafik nie ma w podstawowym narzędziu do analizy słów kluczowych, czyli narzędziu AdWords. Mamy tu dosyć dużo możliwości filtrowania fraz, chociażby poprzez kraje, języki, a także rodzaje urządzeń – komputery stacjonarne, smartfony i telefony komórkowe. Brakuje jednak możliwości odseparowania potencjału dla wyszukiwania grafik.

Natomiast ciekawym narzędziem, które można wykorzystać do tego celu, jest Google Trends. We wrześniu narzędzie to połączyło się z Google Insights for Search i od tego czasu mamy możliwość filtrowania potencjału zapytań pod kątem rodzaju wyszukiwań – sieć, grafiki, wiadomości i produkty.


Zaletą Google Trends jest oczywiście możliwość porównania potencjału nie tylko dla poszczególnych fraz, ale też dla różnych przedziałów czasowych. Wadą jest to, że Google Trends podaje wyniki w wartościach względnych w porównaniu z najpopularniejszą frazą. Uniemożliwia to określenie faktycznej liczby zapytań w Google (w odróżnieniu do narzędzia do analizy słów kluczowych). Jednak opierając się na samym porównaniu fraz, również możemy wiele dowiedzieć się na temat popularności danego zagadnienia.

Na przykład poniżej widzimy, że fraza „owczarek niemiecki” jest dziesięć razy mniej popularna od frazy „battlefield 3” (gdy gra wchodziła na rynek).


Natomiast gdy wybierzemy wyszukiwanie wśród grafik okazuje się, że wartości te są podobne. Innymi słowy, psów szuka wśród grafik relatywnie więcej osób niż gier.


Ponadto, znając potencjalne zainteresowanie użytkowników dla danej frazy (przy wyszukiwaniu grafik) możemy oszacować, jak będzie wyglądać to zainteresowanie dla innych fraz – poprzez porównanie wartości względnych.

Grafiki - mierzenie liczby wizyt

Najbardziej skutecznym i dokładnym sposobem na mierzenia poziomu ruchu pochodzącego z grafik, jest wykorzystanie narzędzia Google Analytics. Niestety, domyślnie ruch ten przedstawiany jest w raportach jako ruch organiczny i nie ma możliwości oddzielenia go od faktycznego organica. Dopiero modyfikacja kodu i wykorzystanie funkcji JavaScript do rozpoznania ramki, umożliwia odseparowanie ruchu z grafik od ruchu organicznego (o tym napiszemy w kolejnym artykule).

Ciekawym narzędziem, które umożliwia szybką weryfikację zarówno samego poziomu ruchu, jak i potencjału dla wyszukiwania grafik, jest raport dostępny w Google Webmaster Tools.

Po wejściu w zakładkę Ruch i dalej Wyszukiwane hasła - uzyskujemy raport pokazujący liczbę wyświetleń serwisu w Google i liczbę kliknięć dla poszczególnych fraz kluczowych.



Na górze raportu mamy ponadto dostęp do wielu filtrów, z których obecnie interesuje nas ten oznaczony jako Szukaj.


Dzięki ustawieniu wartości Grafika możemy zobaczyć dla jakich fraz nasz serwis pojawia się w wynikach wyszukiwania grafik, jaka jest jego średnia zajmowana pozycja oraz ile kliknięć osiągnął dla wybranych fraz.


Należy tu zauważyć, że liczba wyświetleń i liczba kliknięć to sumy dla całego serwisu - dla danej frazy. W przypadku wyszukiwania grafik bardzo prawdopodobne jest, że nasz serwis dla jednej frazy pojawia się na kilku różnych pozycjach.

By wyjaśnić to zjawisko posłużę się przykładem. Serwis www.inspireme.pl pojawia się 18 000 razy dla frazy „nowoczesny salon”. Jednak po kliknięciu na frazę widzimy, że liczba stron, które dla tej frazy się pojawiają, jest dosyć duża.


Na powyższym ekranie zaznaczyliśmy też aktualne pozycje poszczególnych podstron dla wybranej frazy. Jak widać, wszystkie strony są poza pierwszą dwusetką wyników wyszukiwania, a mimo to i tak są oglądane i klikane przez użytkowników.
Dane odnośnie pozycji dotyczą jednego dnia, a raport opisuje ostatnie 30 dni, stąd w niektórych przypadkach widać rozbieżności w korelacji między pozycjami, a liczbą odsłon.

Warto też zaznaczyć, że mimo dużych zaokrągleń stosowanych przez Google, wartości pokazywane w narzędziach Google dla webmasterów są bardzo zbliżone do tego, co widać w Google Analytics. Poniżej zamieszczam porównanie najpopularniejszych stron docelowych dla ruchu z grafik według Analytics i Google Webmaster Tools.


Powyższe dane ilustrują, że wbrew pozorom raport słów kluczowych w Google Webmaster Tools może być bardzo potężnym narzędziem dla każdego specjalisty SEO lub właściciela serwisu.

W kolejnym artykule opiszemy jak uzyskać raport pokazany na powyższym obrazku (pierwszym) i co z niego wynika.


--
Jacek Tkaczuk, SEO Director w Bluerank


6 listopada 2012

Reklama TrueView na portalu YouTube

TrueView to pakiet formatów reklamowych wprowadzonych pod koniec 2010 r. przez portal YouTube. W szybkim czasie stały się one popularne wśród reklamodawców, którzy docenili zarówno łatwość ich obsługi, jak i dostępność tych narzędzi. Wszystkie 4 formaty z rodziny TrueView możemy bowiem konfigurować bezpośrednio z panelu AdWords. Dzięki temu w łatwy sposób jesteśmy w stanie wzbogacać kampanie prowadzone w wyszukiwarce czy w sieci reklamowej o dodatkowy, atrakcyjny kanał promocji. W rezultacie, zyskujemy dodatkowe źródło odwiedzin naszej strony lub firmowego kanału na YT.

Dlaczego warto pojawić się ze swoją reklamą akurat na YouTube?

•    Jest to trzecia najpopularniejsza strona internetowa na świecie.
•    Druga najchętniej wykorzystywana wyszukiwarka (po Google).
•    Z portalu korzysta miesięcznie 13 mln unikalnych użytkowników w Polsce.

Reklamy video typu TrueView wyróżnia fakt, iż prezentowane są tylko tym użytkownikom, którzy zdecydują się je obejrzeć. Podnosi to zaangażowanie oglądającego – wg Google zwiększoną uwagę notuje się nawet w ciągu 85% czasu jej trwania, zamiast 48% w przypadku reklam niepomijalnych. Co więcej, niepominiętą reklamę pamięta nawet 81% oglądających, co również jest wynikiem znacznie lepszym w stosunku do reklam, które „trzeba” obejrzeć.

Jak funkcjonuje reklama TrueView?

Jak wspomniano, całą konfigurację kampanii reklam skierowanych na YT możemy przeprowadzić z poziomu panelu AdWords. Aby rozpocząć korzystanie z reklam TrueView musimy posiadać konto AdWords oraz kanał na portalu YouTube, gdzie umieszczone będą filmy reklamowe, które chcemy promować. Nasz kanał na YT warto połączyć z kontem AdWords – dzięki temu konfigurując kampanię, będziemy mogli korzystać nie tylko z list remarketingowych, które posiadamy w panelu, ale również z tych, które są dostępne w ramach konta YT (np. użytkownicy, którzy polubili film w naszym kanale).

Formaty proponowane przez Google to nie tylko różnorodny sposób prezentacji naszego materiału reklamowego. Każdy z nich spełnia nieco inną funkcję i może być wykorzystywany w zależności od celu, jaki stawiamy przed całą kampanią bądź pojedynczą reklamą. Biorąc pod uwagę lokalizację i metody wyświetlania danych formatów, można dopasować je do „zadań”, które mają spełnić podczas kampanii.

Podczas konfiguracji do wyboru mamy  4 formaty TrueView

TrueView In-Stream (pre-roll) – są to reklamy wyświetlane najczęściej przed (opcjonalnie także w trakcie lub na koniec) filmów znajdujących się na YT. Reklamę tego typu można pominąć po 5 sekundach jej trwania, co przynosi korzyści zarówno oglądającemu (nie musi oglądać reklamy, która go nie interesuje), jak i reklamodawcy (przez 5 sekund można skutecznie zachęcić do obejrzenia całej reklamy, a jeżeli się to nie uda - nic nie zapłacimy). In-Stream jest formatem typowo zasięgowym, przydatnym kiedy chcemy trafić z reklamą do jak najszerszej publiczności. Warto zainteresować się nim np. wtedy, gdy reklamujemy produkt dopiero wprowadzany na rynek i wiemy, że niewiele osób może go poszukiwać z własnej woli. Format ten daje szansę na niedrogą i skuteczną kampanię wizerunkową o dużym zasięgu. Co istotne, jako jedyny po „kliknięciu” w reklamę przekierowuje na stronę WWW reklamodawcy, a nie na jego kanał YT. Reklama In-Stream jest również pokazywana przed filmami wklejonymi na Facebook’u i Google+.


TrueView In-Search (w wynikach wyszukiwania) – reklama pokazywana jest jako wynik wyszukiwania w YouTube, na pozycji premiowanej, na wskazane słowa kluczowe. Kliknięcie w nią powoduje przeniesienie użytkownika na kanał reklamodawcy i wyświetlenie filmu. Płacimy tylko za obejrzaną  reklamę, wyświetlenie wyniku wyszukiwania jest bezpłatne. In-Search pozwala promować film wśród użytkowników naprawdę zainteresowanych danym tematem i zaprezentować wideo po przekserowaniu ich na dany kanał. Istnieje szansa, że zaczną oni subskrybować nasz kanał i następne reklamy będziemy mogli wyświetlać im już za darmo. Jest to dobra propozycja dla reklamodawców posiadających dłuższe materiały filmowe typu „How to…”, które łatwo promować na konkretne słowa kluczowe.



TrueView In-Slate  (w opcjach) – jest to reklama towarzysząca filmom długometrażowym na YT (powyżej 10 minut). Oglądający ma do wyboru: obejrzeć przed rozpoczęciem filmu jedną z 3 proponowanych reklam lub zgodzić się na przerwy reklamowe - co 7 minut w trakcie wyświetlania filmu. Również w tym przypadku płacimy dopiero, gdy użytkownik zdecyduje się obejrzeć reklamę. In-Slate nie jest na razie formatem, który możemy szeroko wykorzystać w Polsce (ze względu na małą liczbę dłuższych filmów dostarczanych przez partnerów Google). W USA, YouTube pozyskuje materiały video od swoich certyfikowanych dostawców, są to np. Newsweek, NBA, Discovery Channel, Universal Music, czy Metro Goldwin Meyer.

TrueView In-Display (na stronie) – są to reklamy prezentowane na YT na prawym pasku jako podobne / sugerowane filmy. Występują także na stronach należących do sieci reklamowej Google, co daje szansę na „wyjście” z reklamą wideo poza YouTube. Warto wykorzystać ten format, aby poszerzyć zasięg kampanii wideo i prezentować filmy na stronach sieci GDN. Przykładowo, film prezentujący przyrządzanie nowego dania możemy pokazać na stronach o tematyce kulinarnej i tym samym zwiększyć szansę, że zostanie on zauważony i obejrzany. In-Display pozwala jednocześnie na wybór konkretnych witryn, na których będzie prezentowana nasza reklama.


Wszystkie formaty reklam oferują różnorodne opcje kierowania, które w celu uporządkowania, zebrano w poniższej tabeli.



Dodatkowe funkcjonalności TrueView

•    Mając na uwadze fakt, że przekierowanie na witrynę reklamodawcy powoduje jedynie kliknięcie w reklamę In-Stream należy pamiętać, by w przypadku pozostałych formatów stosować  nakładkę in-video. To specjalna, klikalna reklama tekstowa wyświetlana na dole okienka z filmem, której kliknięcie spowoduje przeniesienie użytkownika na zdefiniowaną stronę docelową (np. na podstronę reklamowanego produktu w naszym sklepie).



•    Nową, ciekawą funkcjonalnością w przypadku TrueView jest banner towarzyszący 300x250, który podczas wyświetlania reklamy w formacie In-Stream umożliwia prezentację innych filmów z kanału reklamodawcy (max 5). Filmy są dobierane automatycznie. Kliknięcie w miniaturkę danego filmu powoduje jego odtworzenie, natomiast kliknięcie w belkę na dole bannera kieruje na stronę główną kanału. Dzięki temu rozwiązaniu łatwiej zaprezentujemy pozostałe filmy dostępne na naszym kanale i być może internauta po obejrzeniu pre-rolla zdecyduje się zobaczyć coś jeszcze.



•    Inną interesującą (a nawet kuszącą) możliwością jest opcja promocji filmu reklamowego na stronie głównej YouTube. Jak to w rodzinie TrueView, także i taką reklamę jesteśmy w stanie skonfigurować samodzielnie. Podczas tworzenia osobnej kampanii, należy wybrać opcję samodzielnego wyboru formatów i zdecydować się na format In-Display. Na karcie sieci wybieramy natomiast Filmy w YouTube. Po zapisaniu kampanii, system przeniesie nas na następną stronę, gdzie na karcie Kieruj reklamy na oglądających w opcjach zaawansowanych musimy dodać manualnie miejsce docelowe: ‘youtube.com::pyv-top-right-homepage’. To, czy nasze video znajdzie się na stronie głównej zależeć będzie od dwóch czynników: czy na stronie głównej jest już wykupiona stała reklama oraz od stawki CPV, jaką zaproponujemy za obejrzenie filmu. Eksponowane miejsce jakim jest homepage YouTube zdobywamy bowiem na zasadzie aukcji.


Na koniec garść statystyk

Projekt, w ramach którego przez 7 miesięcy prowadziliśmy kampanie video dla jednego z naszych klientów, dostarczył nam sporo ciekawych statystyk. Dają one podstawy do tego, aby móc oceniać efektywność zarówno całości reklam typu TrueView, jak i poszczególnych formatów.

Działania prowadzone były z wykorzystaniem wszystkich 4 formatów, jednakże najintensywniej wykorzystywanym był pre-roll In-Stream. Filmy, którymi dysponowaliśmy podczas prowadzenia kampanii, były spotami nakręconymi na potrzeby reklam TV, ale ze względu na swój lekki charakter znakomicie nadawały się do prezentacji w środowisku YouTube.

W czasie trwania kampanii formaty osiągnęły zdecydowanie różne wyniki. Pod względem odsetka użytkowników, którzy obejrzeli całą reklamę, najlepszy okazał się format In-Slate generując około 90% obejrzanych w całości reklam. In-Stream jest najlepszy jeżeli chodzi o cenę – obejrzenie całego filmu kosztuje reklamodawcę średnio 0,15 zł (In-Display – 0,43 zł). Ten format ma również najlepszy współczynnik obejrzeń – zwykle znacznie powyżej 20% (drugi jest In-Slate – 11,5 %).

Trzeba pamiętać, że statystyki te wynikają po części ze specyfiki formatów – np. In-Slate osiąga 90% obejrzeń całej reklamy, bo jest to warunek obejrzenia wybranego video. Znając więc specyfikę formatów możemy łatwiej dopasować je do celów, które stawiamy przed reklamą lub kampanią.

Podsumowując, warto śledzić i testować nowe formaty reklamowe, które Google wprowadza w ramach kanału YouTube. Warto szczególnie mieć na uwadze rozwijane w ostatnich miesiącach formaty TrueView, które są proste w obsłudze oraz w weryfikacji osiąganych wyników. Inną zaletą tych form reklam są niskie koszty uruchomienia kampanii – dysponując gotowymi spotami, np. tymi przygotowanymi na potrzeby telewizji, jesteśmy w stanie wykorzystać je również do promocji w jednym z najpopularniejszych serwisów w Polsce.

--
Rafał Trąbski, Junior PPC Manager