24 września 2014

Kilka słów o content marketingu

Coraz częściej spotykam się z sytuacją, w której firmy chcą realizować działania content marketingu, jednak nie do końca rozumieją, na czym one polegają. Panuje powszechne przekonanie, iż działania te opierają się na publikowaniu dużej ilości płatnych artykułów w serwisach zewnętrznych, co z kolei ma wpływać na zwiększenie rozpoznawalności brandu i przekładać się na wzrost dochodów. Zbyt mała znajomość tematu sprawia, że osoby zainteresowane CM nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo rozbudowane są takie działania. 

Czym tak naprawdę jest content marketing? 

Najprościej mówiąc, content marketing to zaawansowana strategia rozpoczynająca się na etapie planowania i tworzenia angażującej odbiorcę treści, np. w postaci artykułów, e-booków, filmów video czy też infografik. Nie mówię tu o reklamach, a o wartościowej - z punktu widzenia internauty - informacji, której poszukuje on w Sieci. Dzięki odpowiedzi na potrzeby potencjalnych klientów jesteśmy w stanie osiągnąć o wiele lepsze rezultaty niż w przypadku agresywnych reklam, zarzucania użytkowników pop-upami i wysyłki dziesiątek maili każdego miesiąca.


Content marketing to nic innego jak strategia polegająca na budowaniu naszej obecności w Sieci w taki sposób, aby to użytkownicy sami trafili na nasze treści, a następnie zapoznali się z naszą oferta i traktowali jak specjalistów w swojej dziedzinie.
Content marketing a SEO

Stworzenie interesującej, a przede wszystkim angażującej, treści - niezależnie czy to w postaci artykułu, czy w bardziej rozbudowanej formie - daje również możliwość pozyskania wielu wartościowych linków. To z kolei - jak wiemy - jest integralną częścią działań SEO i ma pozytywny wpływ na nasz ranking w naturalnych wynikach wyszukiwania.

 „Po linku do banku”, czyli wydany przez nas w 2008 roku raport o SEO i SEM w polskiej bankowości, wygenerował 51 linków z 21 unikalnych domen.


Wzmianki o raporcie pojawiły się między innymi w takich serwisach, jak: interaktywnie.com oraz di.com.pl. Opublikowany natomiast niedawno raport IAB http://iab.org.pl/badania-i-publikacje/przewodnik-content-marketingu/ na temat content marketingu, doczekał się już wielu wzmianek w Sieci, w takich serwisach jak mensis.pl, o-m.pl czy też digitalmarketing.netsprint.eu oraz w tej chwili na blogu bluerank.blogspot.com :) Oprócz korzyści w postaci odnośników do Waszego serwisu, dzięki dobremu contentowi zyskuje się także coś znacznie ważniejszego - budujecie zaufanie internautów do swojej marki / firmy. Udowadniacie, że jesteście specjalistami w danej dziedzinie, co jeszcze bardziej uwiarygodnia Was w oczach potencjalnych klientów.
Nastaw się na ciężką pracę
No właśnie! Zaplanowanie, a następnie przygotowanie wartościowych treści to często nie lada wyzwanie. Niekiedy będzie to wymagało dużego nakładu finansowego lub zaangażowania czasowego. Przygotowanie materiałów, a następnie ich opracowanie w postaci np. raportu to kilkadziesiąt lub nawet więcej godzin pracy. Stworzenie infografiki czy też filmu video również nie trwa dwa dni. Niestety, nikt nie mówił, że będzie łatwo. Możecie być jednak pewni, że tego typu działania będą procentowały jeszcze przez długi czas. Materiały te nigdy nie znikną z Internetu, a z czasem mogą tylko zyskiwać na popularności.
Treść to nie wszystko – liczy się także zasięg!
Niekiedy stworzenie wartościowej treści nie gwarantuje 100% sukcesu. To możliwość szybkiego dzielenia się i dotarcia z Waszym contentem do odpowiedniej grupy odbiorców jest tu najistotniejszym elementem. Nie wystarczy, że opublikujecie w swoim serwisie raport na temat reprezentowanej branży czy będziecie autorami webinaru, który zobaczą jedynie wasi znajomi. Konieczne jest, aby już od samego początku, jeszcze przed przygotowaniem treści, wyszukać i sporządzić listę miejsc, w których możecie się pokazać oraz osób, które mogą Wam w tym pomóc. 
Bardzo częstym działaniem jest również współtworzenie treści w kilka osób / firm, które sumarycznie mogą osiągnąć większy zasięg. Przykładem może być raport Bluepaper na temat polskich porównywarek cen, który napisaliśmy pod patronatem IAB. Już na starcie zyskaliśmy dodatkowy zasięg poprzez artykuł w serwisie  iab.org.pl oraz newsy w mediach społecznościowych. 
We wspomnianym wcześniej przewodniku po content marketingu, możecie znaleźć wiele ciekawych informacji między innymi listę kanałów dystrybucji CM, a są nimi:
sieci CM i kontekstowe,
fora internetowe,
social media,
portale tematyczne i eksperckie,
e-mailing,
wyszukiwarki internetowe,
blogi.
Na temat content marketingu, strategii działań i promowaniu treści można by pisać bardzo wiele. Dlatego też zagadnienia te zostaną poruszone szerzej na naszym blogu w kolejnych artykułach.
                                                      
Mateusz Rzetecki, SEO Specialist w Bluerank
Realizuje kampanie search engine optimization, m.in. dla firm z branży budowlanej, farmaceutycznej, motoryzacyjnej, finansowej, jak i marek z sektora e-commerce. Absolwent Politechniki Poznańskiej. 
Masz pytania? Napisz m.rzetecki[at]bluerank.pl

18 września 2014

Atrybut rel="Alternate" Hreflang="x" – co nam daje, jak wdrożyć i testować?

Według danych podanych przez Gemius, w sierpniu 2014 roku wyszukiwarka Google miała 96.18% udziału w polskim rynku wyszukiwarek internetowych. Globalnie, udział Google wynosi 67,63% (dane netmarketshare.com). Wartości te powinny być silnie motywujące, aby brać pod uwagę  sugestie  giganta z Mountain View i dostosować  strony internetowe zgodnie z rekomendacjami wyszukiwarki.

Jeśli Twoja strona ma dużą ilość odsłon w innych krajach, to oznacza, że czas stworzyć odpowiednie wersje językowe. Są trzy podstawowe sposoby osadzenia innych wersji językowych, które uznaje się za najlepsze:
Podkatalogi, np.: http://www.example.com, http://www.example.com/de
Domeny najwyższego poziomu (TLD) – http://www.example.de
Subdomeny – http://de.example.com
Kiedy już będziesz dysponować różnymi wersjami językowymi, warto zadbać o odpowiednie poinformowanie wyszukiwarki o relacjach między wszystkimi wersjami.


Do czego służy rel="Alternate" Hreflang="x" i co może dać jego wykorzystanie?
W każdym z wyżej wymienionych sposobów osadzenia serwisu  można wykorzystać atrybut informujący roboty wyszukiwarek o relacji pomiędzy stronami. Możliwe jest tworzenie stron wielojęzykowych dla wielu lokalizacji (na przykład w Kanadzie wykorzystywane są dwa języki: angielski i francuski). Strony w języku angielskim mogą być bardzo podobne, a jednocześnie kierowane do użytkowników ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Australii, Republiki Południowej Afryki, Nowej Zelandii i Kanady, itd.
W grudniu 2011 Google zarekomendował stosowanie atrybutu Rel="Alternate" Hreflang="x" jako sposobu informowania  robota wyszukiwarki o relacji pomiędzy witrynami przygotowanymi dla różnych języków i lokalizacji. Jeśli Twój serwis ma charakter globalny i jego treści prezentowane są w różnych językach,  odpowiednie strony powinny być wyposażone w ten atrybut. Poinformowanie wyszukiwarki o tym, dla jakiego języka i lokalizacji przygotowana jest dana strona, pomoże właściwie zaprezentować ją w wynikach wyszukiwania.

*źródło zdjęcia: mainonecable.com

Wykorzystanie atrybutu rel=”alternate” hreflang=”X” może być również użyteczne jako zabezpieczenie de-duplikacyjne. Jeśli posiadasz osobne serwisy internetowe przygotowane np. dla użytkowników korzystających z tego samego lub bardzo podobnego języka (ale w różnych lokalizacjach),  indeksowanie wszystkich wersji może skutkować duplikacją treści. Jeśli niewielka ilość treści odróżnia stronę dla użytkowników w RPA od strony dla użytkowników w Australii, to strony te mogą zostać zinterpretowane jako duplikaty tej samej treści pod innymi adresami , co jest zjawiskiem niepożądanym. Połączenie takich wersji językowych z atrybutami rel=”alternate” hreflang=”X” podpowie wyszukiwarce, iż wskazana linkiem strona  jest wersją  przygotowaną na inny rynek i vice versa. 
W sieci można znaleźć również case-studies, które wskazują na zwiększenie indeksacji strony przez wyszukiwarkę pozostałych (innych niż główna) wersji językowych. Jeśli pozostałe działy językowe nie są dobrze zaindeksowane przez wyszukiwarkę, warto podać robotom linki, aby mogły za nimi podążyć. Zwiększenie ilości zaindeksowanych stron pozwala na zwiększenie widoczności w organicznych wynikach wyszukiwania, a tym samym na zwiększenie ruchu!
Zdarza się, że w przypadku posiadania serwisu cieszącego się sporym uznaniem i uruchomienia nowej wersji dla innej lokalizacji w tym samym języku, pierwsza przewyższa drugą w wynikach wyszukiwania. Celem tworzenia kolejnej wersji jest zwiększenie wygody użytkownika na stronie, dlatego warto skierować go na odpowiednią wersję językową. W tym samym języku, lecz w innych krajach to samo znaczenie może być określane za pomocą innych słów. Wykorzystanie atrybutu hreflang podpowiada wyszukiwarce, którą wersję językową chcemy prezentować w USA, którą w Australii, a którą w Irlandii. Google uwzględnia te podpowiedzi i prezentuje lokalnym użytkownikom więcej wyników z odpowiedniej wersji językowej. 
Czy implementacja jest trudna?
Wdrożenie tego elementu nie powinno przysporzyć większych problemów. Istnieją aż trzy sposoby na poprawne użycie znacznika. 
1. Linia kodu w sekcji <head>, np.: 
<link rel="alternate" hreflang="en" href="http://en.przyklad.pl/" />
<link rel="alternate" hreflang="pl" href="http://przyklad.pl/" />

2. Nagłówek HTTP (należy wykorzystać, jeśli strona nie posiada formy dokumentu HTML), np.:
 Link: <http://en.przyklad.pl/>; rel="alternate"; hreflang="en">

3. Mapa witryny (tylko w przypadku podkatalogów jednej domeny):
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<urlset xmlns="http://www.sitemaps.org/schemas/sitemap/0.9"
  xmlns:xhtml="http://www.w3.org/1999/xhtml">
  <url>
    <loc>http://www.przyklad.pl/</loc>
    <xhtml:link
                 rel="alternate"
                 hreflang="en"
                 href="http://www.przyklad.pl/en/"
                 />
    <xhtml:link
                 rel="alternate"
                 hreflang="pl"
                 href=" http://www.przyklad.pl/"
                 />
      </url>
      <url>
    <loc>http://www.przyklad.pl/en/</loc>
    <xhtml:link
                 rel="alternate"
                 hreflang="en"
                 href="http://www.przyklad.pl/en/"
                 />
    <xhtml:link
                 rel="alternate"
                 hreflang="pl"
                 href=" http://www.przyklad.pl/"
                 />
      </url>
</urlset>

Testowanie poprawności wdrożenia
Jeszcze niedawno  testowanie poprawności wdrożenia wymagało żmudnego sprawdzania kodu strony na podstronach wielu wersji serwisów. Od połowy lipca br. jest znacznie łatwiej. W Narzędziach  Google dla Webmasterów  dodał nową funkcjonalność, dzięki której można łatwo odnaleźć błędy w implementacji atrybutów hreflang. Narzędzie to znajdziecie w dziale /Ruch związany z wyszukiwaniem, w zakładce /Kierowanie międzynarodowe.
 Google udostępnia tam informacje na temat ilości błędnych tagów z atrybutem hreflang z podziałem na dwa typy błędów oraz przykłady błędnych adresów URL. 
1. Brak tagów powrotnych.
Jeśli masz stronę A  „połączoną” atrybutem hreflang ze stroną B i na stronie B brakuje taga powrotnego, narzędzie poinformuje Cię o tym. 
Po kliknięciu w taki typ błędu zobaczysz pary adresów A i B oraz wykres, który pokaże ilość błędów (czy jest coraz mniej czy więcej), np.:

2. Nieznany kod języka
Jest to drugi typ błędu, który można spotkać w tym narzędziu. Informuje o tym, że wykorzystana wartość atrybutu hreflang jest nieprawidłowa. Google wyraźnie określa, z jakich kodów języków i lokalizacji należy korzystać. Wykorzystanie jakichkolwiek innych jest nieprawidłowe.
Źródło zdjęcia: searchenginewatch.com

O czym należy pamiętać?
1. Jeśli Twój serwis posiada wiele wersji językowych, każda strona powinna zawierać link do nich wszystkich, w tym również do aktualnie wyświetlanej.
2. Wartość atrybutu hreflang należy podawać w formacie językowym ISO 639-1 (http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_ISO_639-1_codes) lub w przypadku regionów w formacie ISO 316601 Alpha (http://en.wikipedia.org/wiki/ISO_3166-1_alpha-2). Inne formaty nie zostaną rozpoznane.
Przykład: 
Kod języka ISO 639-1: de (niemiecki), ru (rosyjski), sv (szwedzki), es (hiszpański)
Kod języka i lokalizacji SO 3166-1 Alpha 2: es-AR (hiszpański-Argentyna)
3. Atrybut hreflang działa na poziomie stron (w rozumieniu dokumentu), a nie całych witryn, dlatego wszystkie strony (mające odpowiedniki w innym języku) muszą posiadać ten atrybut.
4. Przy okazji wprowadzenia tego narzędzia, element Geotargetowania witryn został tutaj przeniesiony z sekcji ustawień witryny.
5. Pamiętaj o swoich stronach mobilnych.
Podsumowanie
Wdrożenie wersji językowych często wymaga wielu godzin pracy i tłumaczeń. Atrybuty rel="Alternate" Hreflang="x" nie powinny zostać pominięte podczas tworzenia dodatkowych wersji, ponieważ są istotne dla poprawnego rozpoznania relacji między serwisami oraz mogą je wesprzeć  również w innych elementach (np. indeksacja czy zabezpieczenia de-duplikacyjne). Bez wdrożenia tego atrybutu wersje językowe mogą być prezentowane w wynikach wyszukiwania w nieodpowiedniej lokalizacji. Wykorzystanie elementu hreflang pomoże wyszukiwarce w odpowiednim traktowaniu różnych wersji, dzięki czemu użytkownicy będą korzystać ze strony dostosowanej do ich potrzeb.




Roman Bębenista, SEO Specialist w Bluerank
Roman na Twitterze

11 września 2014

Konwersje na urządzeniach przenośnych

„To jest rok urządzeń mobilnych”, „Rok poprzedni, obecny i kolejny będą przede wszystkim należeć do technologii mobilnych” – bardzo intensywny rozwój sektora mobilnego w Polsce, pozostawia także swój ślad w prowadzonych kampaniach AdWords.

Liczba użytkowników posiadających smartfony oraz tablety rośnie w Polsce z roku na rok, a odwołując się do lipcowego wpisu Jacka Tkaczuka pt.: Udział ruchu mobilnego rośnie, ale nierówno wiemy, że rośnie także liczba użytkowników korzystających ze stron www za pośrednictwem urządzeń przenośnych. Postanowiliśmy przyjrzeć się dokonywanym konwersjom AdWords na przykładzie branży e-commerce, która w Polsce rozwija się bardzo dynamicznie już od wielu lat. Czy w dobie coraz większego zaangażowania mobilnego, użytkownicy chętnie dokonują zakupu za pośrednictwem smartfona czy tableta?

Na początek badania Google 
Pochodzące z ubiegłego roku*, według którego 54% posiadaczy smartfonów codziennie szuka na nich jakichś informacji i są to najczęściej (57%) informacje o produktach. Oczywiście głównym zadaniem smartfona będzie cały czas komunikowanie się z innymi (82%) i dostarczenie rozrywki (91%). Badanie w dużej mierze poświęca uwagę sposobom, w jakie użytkownicy szukają informacji (robi to 78% posiadaczy smartfonów) na temat produktów, właśnie za pośrednictwem urządzenia mobilnego - szukają opinii o produkcie w sieciach społecznościowych (22%), dzwonią lub szukają punktu sprzedaży na mapach (43%), odwiedzają stronę firmy (55%). I wreszcie jak dokonują zakupu, pożądanej przez reklamodawców konwersji?


*http://www.google.co.uk/think/tools/our-mobile-planet.html. Badanie dotyczy rynku polskiego.

Reklama AdWords 
Według powyższego raportu 28% internautów dokonuje konwersji za pośrednictwem smartfona. A jak wygląda liczba konwersji realizowanych na urządzeniach przenośnych w naszym badaniu dotyczącym branży e-commerce?
Przebadaliśmy generowane konwersje (raportowane w panelu AdWords jako konwersje) w 13-tu kampaniach e-commerce w okresie 01.01-30.06.2014. Pod uwagę były brane trzy sposoby kierowania kampanii: konwersje wyszukiwarkowe (8 kampanii), w sieci GDN (12 kampanii) oraz w kampaniach Shoppingowych (8 kampanii). 

Sieć wyszukiwania
W kampaniach kierowanych na wyszukiwarkę procent udziału konwersji dokonywanych na komputerze mieści się w przedziale od 80% do 97,61%, na smartfonach internauci dokonują od 0,11% do 13,90% konwersji, a na tabletach od 1,65% do 6,99%.
Sieć reklamowa GDN

W kampaniach kierowanych na sieć GDN procent udziału konwersji dokonywanych na komputerze mieści się w przedziale od 84,78% do 97,67%, na smartfonach internauci dokonują od 0% do 3,23% konwersji, a na tabletach od 0,26% do 13,04%. Zanotowaliśmy tylko dwie kampanie, w których udział konwersji dokonywanych na smartfonach był zerowy, i w tych samych kampaniach udział konwersji na tablecie wynosił 2,33% oraz 8,57%.

Shopping
W kampaniach Google Shopping udział konwersji dokonywanych na komputerze jest przeważający, bo mieści się w przedziale od 94% do 99,43%, na smartfonach udział jest znikomy - od 0% do 2,80%, są cztery kampanie, które w badanym okresie nie wygenerowały żadnej kampanii  na smartfonie. Na tabletach udział konwersji - od 0,63% do 2,77%. 

Dwie różne grupy docelowe
Kampanie, które generują największy udział realizowanych konwersji na urządzeniach przenośnych to kampanie z branży odzieżowej. Przyjrzyjmy się kampanii, która ma najmniejszy udział konwersji dokonywanych na komputerze – to cały czas co prawda pozostaje aż 80%, ale warto zwrócić uwagę na mocny udział smartfona (14%).
Grupą docelową kampanii, której dotyczy powyższy wykres są młodzi ludzie, gustujący w najnowszych trendach i kupujących produkty z górnej półki cenowej. 
Przykładem z drugiego bieguna jest kampania promująca e-commerce skierowany do ludzi szukających produktów w promocyjnych cenach i w obszarze najtańszego asortymentu.
Wnioski
1. Udział konwersji dokonywanych na urządzeniach przenośnych cały czas jest niewielki w porównaniu z zaangażowaniem posiadaczy mobilnych w użytkowanie smartfona czy tableta. Smartfon przede wszystkim, poza oczywistą funkcją komunikacyjną, służy wyszukiwaniu informacji, opinii, adresów i cen produktów. 
2. Największy udział realizowanych konwersji na tabletach i smartfonach jest widoczny w kampaniach, których grupą docelową są młodzi ludzie silnie zaangażowani w użytkowanie urządzeń mobilnych.
3. Konwersje dokonywane na urządzeniach przenośnych pochodzą przede wszystkim z kampanii brandowych.
4. Bardzo mały jest udział konwersji realizowanych poza komputerem w kampaniach Shoppingowych – co głównie związane jest z rzadszym wyświetlaniem kampanii zakupowych na smartfonach. 

--
Agata Marczewska, Key Account Manager

3 września 2014

Śledzenie skuteczności kampanii mailingowych

E-mail marketing to narzędzie z potencjałem, dzięki któremu możemy tworzyć oraz utrzymywać określone relacje między reklamodawcą a potencjalnym klientem oraz budować pożądany wizerunek firmy. Pozwala generować ruch na serwisie i podtrzymywać lojalność konsumencką, szczególnie skutecznie, jeśli optymalizację i segmentację prowadzimy systematycznie.

Tagowanie poszczególnych elementów newslettera jest kluczowe dla kompleksowej analizy i optymalizacji jego skuteczności. Warto każdorazowo kontrolować, jak odbiorcy reagują na wysyłane przez nas e-maile. Im więcej szczegółowych informacji o efektywności naszych działań jesteśmy w stanie zebrać, tym lepiej, gdyż nawet mała zmiana może przynieść duże efekty. Niezwykle ważne jest, aby tagi tworzone były w sposób dokładny, spójny i przemyślany, co pozwoli na szybkie porównanie ze sobą interesujących nas aspektów.

Proponowany sposób tagowania
Mamy do dyspozycji następujące parametry:

Utm_source
Utm_medium
Utm_campaign

Ich szczegółowy opis znajduje się w artykule na temat śledzenia kampanii mailingowych w Google Analytics.
Poza powyższymi wymaganymi atrybutami, chcę zachęcić do stosowania dodatkowych parametrów utm_content oraz utm_term, których obecność niezbędna jest do uzyskania danych do przeanalizowania skuteczności poszczególnych elementów newslettera. Pozwoli to zoptymalizować treść newslettera w taki sposób, aby przy możliwie najmniejszych zmianach maksymalnie zwiększyć efektywność kampanii.

Utm_content  – opisuje dokładne położenie badanego odnośnika na stronie. Powinien składać się z nazwy lokalizacji, a dla elementów występujących w kolumnach, także z litery porządkowej

Przykład: 2row_B – rząd 2 pozycja B

Utm_term – określa treść oraz właściwości reklamy. Proponuję, aby zawierał składnik umożliwiający odróżnienie jej nazwy od rzeczywistych słów kluczowych (z ruchu wyszukiwań organicznych i płatnych) – np. literę N oraz opis zawartości. Ważne, by opis ten był zwięzły i zrozumiały dla wszystkich zainteresowanych, ale jednocześnie zawierał kluczowe informacje pozwalające zidentyfikować konkretny element.

Przykład: N_czółenka_damskie_czerwone

Zastosowanie powyższych praktyk pozwoli nam na kompleksową analizę treści, w tym przede wszystkim porównanie skuteczności poszczególnych reklam, a nie jedynie newslettera jako całości. Dzięki temu można sprawdzić na przykład, które bannery są najczęściej klikane, a które przekładają się na dokonanie transakcji. Można też pokusić się o analizę skuteczności elementu w zestawieniu z jej lokalizacją i treścią.

W analizach danych z mailingu często stosowane są dedykowane narzędzia zawierające statystyki otwarć i kliknięć. Równolegle warto również prowadzić analizę za pomocą Google Analytics, z uwagi na większą ilość dostępnych wskaźników oraz możliwość analizy w kontekście danych o konwersji, np. sprzedaży.

Czego możesz się dowiedzieć?

Analiza pozycji w newsletterze
Jedną z prawidłowości, jaką można zauważyć jest fakt, iż lokalizacja w newsletterze na wpływ na klikalność elementu. Poniżej przedstawiam rysunek przykładowego rozplanowania maila, na którym zobrazowałam, na podstawie analizy kilku newsletterów, pozycje najbardziej i najmniej przyciągające wzrok odbiorców. Ciemniejsze kolory oznaczają większą liczbę kliknięć, a jaśniejsze -  mniejszą.

Najwięcej osób zwracało uwagę przede wszystkim na banner reklamowy, znajdujący się w górnym obszarze strony. Poza tym, korzystną lokalizacją była w tym przypadku również ta bezpośrednio pod bannerem. Można zauważyć, iż klienci bardziej zwracają uwagę na elementy z lewej bądź środkowej części strony. Najmniej optymalne pozycje znajdują się w dolnych częściach witryny, oraz po jej prawej stronie. 
Może być to spowodowane naturalnym sposobem, w którym nasz wzrok „krąży” po ekranie, przyzwyczajony do czytania tekstu od lewej do prawej, od góry do dołu, według tak zwanej reguły „F”, która mówi, iż użytkownicy zazwyczaj skupiają wzrok na stronie w punktach układających się w literę F. Powyższe zestawienie może także po części wynikać z faktu, iż na tych miejscach często zamieszczane są najatrakcyjniejsze, najpopularniejsze czy najciekawiej przedstawione produkty. 

Kolorystyka oraz zawartość reklam
Fakt, iż kolory w różny sposób oddziaływają na człowieka znany jest specjalistom od marketingu nie od dziś. Powszechnie uważa się, na przykład  kolor żółty, za symbol energii i radości, a zielony spokoju, stabilizacji i rozwoju. 
Działanie to można zauważyć szczególnie w przypadku newsletterów, które zazwyczaj mają tylko kilka sekund na przyciągnięcie uwagi klientów, zanim znikną na zawsze w czeluściach  folderu „spam”. Warto używać wyrazistych, nasyconych barw takich jak czerwony czy niebieski, bądź stosować kontrast, np. przedstawiać ciemny produkt na jasnym tle. Oczywiście, nie należy z tym przesadzać, jednakże można zauważyć tendencję, iż tego typu reklamy lepiej przyciągają uwagę klientów niż zdjęcia czy rysunki w barwach stonowanych.
Na  najlepszych pozycjach w newsletterze warto zamieszczać produkty priorytetowe, dobrze sprzedające się czy wyraziste, można natomiast pomyśleć o zwróceniu uwagi klientów na miejsca mniej optymalne, poprzez zamieszczenie na nich oryginalnych,  mniej „bezpiecznych”, ale bardziej przykuwających uwagę ofert.
Postacie ludzkie
Kolejnym podejściem wartym przetestowania jest umieszczanie na zdjęciach postaci, gdyż nasz umysł ma skłonność do naturalnego zwracania uwagi na twarze innych ludzi. Przyciągają one wzrok szczególnie, jeśli są to atrakcyjni modele patrzący w kierunku odbiorcy. Warto umieszczać tego typu reklamy na głównych bannerach newsletterów – są one wtedy najefektywniejsze jako całość. 
Zauważono również, iż użytkownicy mają tendencję do podążania wzrokiem za oglądanymi osobami, co można wykorzystać np. zamieszczając zdjęcie modelki, której wzrok jest skierowany w stronę produktu na reklamie w innej części strony.
Utm_content=banner1
Utm_term=N_nowa_kolekcja

Utm_content=banner2
Utm_term=N_nowa_kolekcja_modele
Podsumowanie
Jest wiele różnych aspektów, na które można zwrócić uwagę przy analizowaniu wydajności naszego newslettera. Im więcej danych jesteśmy w stanie zdobyć, tym lepiej możemy zoptymalizować nasze kampanie mailingowe tak, aby najefektywniej pozyskiwać klientów. Dzięki zastosowaniu szczegółowego tagowania w narzędziu Google Analytics możemy te informacje zdobyć w sposób łatwy i skuteczny. Warto zastosować opisane powyżej praktyki i dzięki temu dowiedzieć się  jak odbiorcy reagują na poszczególne elementy naszych maili, a co za tym idzie,  stosować coraz lepsze i innowacyjne rozwiązania.

--
Julia Burghardt, Junior Analytics/IT Specialist