31 lipca 2013

Jak zapobiec duplikacji treści pomiędzy własnymi domenami?

W poprzednich artykułach z tego cyklu pisaliśmy o tym jak zapobiec duplikacji treści we własnym serwisie oraz jak radzić sobie ze złodziejami treści. Dzisiaj natomiast skoncentrujemy się na rozwiązaniu problemu duplikacji treści pomiędzy własnymi domenami.

Temat dotyczy przede wszystkim serwisów i brandów działających międzynarodowo, które chcą być  widoczne na rynkach lokalnych, gdzie swoją treść kierują do lokalnych użytkowników. O ile w przypadku różnych języków sprawa jest dosyć oczywista (podstawą do uzyskania efektów SEO jest zoptymalizowany serwis przetłumaczony na język polski), to w przypadku języków o zasięgu globalnym, ale z regionalnymi  zróżnicowaniami (np. angielski, niemiecki, czy hiszpański) sprawa się komplikuje.

By lepiej zobrazować ten temat posłużymy się przykładem. Załóżmy, że uruchamiamy sklep internetowy w języku angielskim i chcemy sprzedawać produkty w dwóch krajach: w USA i w UK. Ze względu na różnice pomiędzy brytyjską i amerykańską wersją języka angielskiego oraz z uwagi na inną specyfikę obu rynków (np. różna waluta), pierwszym krokiem powinno być przygotowanie dwóch odrębnych wersji językowych sklepu. Jednak obie wersje serwisu będą bazować na języku angielskim i mimo wszystko mogą być do siebie dosyć podobne. Może to powodować problem z duplikacją treści.

Poniżej przedstawiamy rozwiązanie tego problemu:


(1) Struktura serwisu

Obie wersje językowe danej podstrony powinny być dostępne pod odrębnymi adresami URL.

Do wyboru mamy kilka rozwiązań:
•    Zastosowanie domen lokalnych, np. domena.co.uk i domena.com
•    Zastosowanie subdomen w obrębie domeny głównej, np. uk.domena.com, au.domena.com
•    Zastosowanie folderów w obrębie domeny głównej, np. domena.com/uk, domena.com/au

Wszystkie rozwiązania przedstawione powyżej są optymalne pod kątem SEO, dodatkowo w prosty sposób umożliwiają segmentowanie danych w narzędziach statystycznych oraz ustawienie lokalizacji geograficznych (szczegóły poniżej). Zastosowanie domen lokalnych ma dodatkową zaletę – umożliwia użycie różnych lokalizacji serwera, co jest również jednym z elementów wpływających pozytywnie na pozycjonowanie.

(2) Ustawienie lokalizacji geograficznej (geotargeting) w Google Webmaster Tools

Po ustaleniu struktury adresów URL, warto wszystkie adresy stron głównych różnych wersji językowych (czyli domeny, subdomeny lub foldery) dodać jako odrębne profile do narzędzia Google Webmaster Tools.  Wśród wielu przydatnych funkcji znajdziemy tam bowiem również opcję ustawienia lokalizacji geograficznej serwisu:


W tym właśnie miejscu powinniśmy ustawić preferowaną lokalizację geograficzną danej wersji językowej.

(3) Zastosowanie tagów rel=“alternate”

Pod koniec 2011 roku Google ogłosił wprowadzenie nowych tagów: rel="alternate" hreflang="x”. Używając tych tagów możemy poinformować wyszukiwarkę, jak wygląda struktura naszego serwisu z podziałem na wersje językowe oraz ustalić preferowaną lokalizację geograficzną.

Tagi powinny zostać umieszczone w kodzie źródłowym, w sekcji HEAD każdej podstrony. Powinny zawierać informacje dotyczące adresów URL oraz preferowaną lokalizację wszystkich wersji językowych stron dostępnych w serwisie.

Przykładowy kod wygląda następująco:

< link rel=”alternate” href=”http://domena.com/en-au” hreflang=”en-au” />
< link rel=”alternate” href=”http://domena.com/uk” hreflang=”en” />
< link rel=”alternate” href=”http://example.com/” hreflang=”x-default” />


Wartość atrybutu hreflang powinna wskazywać język (w formacie ISO 639-1) oraz opcjonalnie region (w formacie ISO 3166-1 Alpha 2). Zapis „x-default” służy do wskazania adresu strony domyślnej, która powinna być serwowana użytkownikom ze wszystkich pozostałych niewymienionych lokalizacji.

Tagi rel-alternate-hreflang można zaimplementować również poprzez sitemapy oraz nagłówek HTTP.

(4) Lokalizacja treści oraz lokalne działania link building

Kolejnym krokiem na liście "to do" jest przygotowanie treści serwisu dopasowanej do lokalnej wersji języka - uwzględniając m.in. różnice w słownictwie i ortografii, a także różnice kulturowe danego kraju. Następnie pozostaje nam prowadzenie regularnych działań z zakresu link buildingu dla poszczególnych wersji językowych w obrębie lokalnych rynków.

--
Patrycja Tomczak, Senior SEO Specialist

26 lipca 2013

Czy warto łączyć copywriting perswazyjny i SEO copywriting?

Skąd w ogóle wziął się pomysł na rozróżnianie tych dwóch terminów? Przecież potocznie copywriting to po prostu proces tworzenia dobrego tekstu o charakterze informacyjnym lub marketingowym. Pozostaje jedynie pytanie – czym w dobie wyszukiwarek jest dobry tekst?

Pomysł na ten wpis pojawił się w mojej głowie podczas prowadzenia szkoleń pod tytułem „SEO Copywriting i SEO PR”. Podczas zajęć dyskutujemy nie tylko o wartości tekstu dla wyszukiwarek, lecz także o jego potencjale marketingowym. Czasem analizowaliśmy serwisy, które z dość staromodnych wypełnionych dużą ilością treści witryn, zmieniały się w nowoczesne platformy, których strony produktowe i ofertowe składały się z kilku zdań lub nawet jedynie równoważników zdań. Najczęściej w punktach. Od osób odpowiedzialnych za ten stan rzeczy słyszałem, że taka forma prezentowania informacji jest bardziej efektywna. Nie zawsze byłem w stanie dociec , czy to tylko subiektywna opinia, czy fakt potwierdzony przez eksperymenty i testy konwersji.

•    Przeciętny copywriter będzie w stanie napisać rzetelny tekst informacyjny.
•    Dobry copywriter dołoży do niego elementy perswazyjne.
•    Bardzo dobry copywriter będzie nim umiał wywołać określone emocje, które realnie wpłyną na współczynnik konwersji.

Jak jednak skutecznie przeprowadzić ten proces w głowie odbiorcy, skoro do dyspozycji mamy jedynie 46 słów, a w nagłówku miejsce jedynie na dwa lub trzy wyrazy. Tak stronę internetową zaprojektowali graficy, a pobłogosławili specjaliści z zakresu usability. Dodatkowo nie zapomnijmy, że jeśli mamy zamiar wypozycjonować podstronę produktową dobrze by znalazły się na niej frazy kluczowe. Najlepiej także w postaci synonimów, w odmianach i połączeniach.
 
Czy pisanie tekstu pod wyszukiwarki działa na ludzi?

Takie pytanie zadał w jednej z publikacji na temat SEO copywritingu Brian Clark. Jego odpowiedź jest oczywista: „To ludzie, a nie inne formy życia korzystają z wyszukiwarek, a więc zawsze piszemy dla ludzi”.  Jeśli chcemy, by teksty były wyświetlane wysoko w Google – używajmy słów kluczowych. Najlepiej w tytule i pierwszym akapicie. Pamiętajmy też, że ich gęstość nie powinna przekroczyć 5,5% - to użytkownicy są ostatecznymi odbiorcami treści. Piszmy więc dłuższe teksty - Google je lubi, a my będziemy mieć więcej miejsca na przekonanie użytkowników do wykonania konwersji lub na podzielenie się wartościowymi informacjami. O sposobach optymalizacji tekstu pisaliśmy już na tym blogu wielokrotnie, nie będziemy więc powtarzać  porad technicznych. To co istotne, to zadanie sobie pytania po co piszemy tekst? Jeśli proces ten ma charakter biznesowy powinniśmy wiedzieć:

- Czy chcemy poinformować czytelnika o produkcie czy może chcemy by kupił ten produkt?
- Czy chcemy zainteresować go tekstem czy może zależy nam by tekstem tym podzielił się z innymi?

Jeśli chodzi o SEO copywriting, idealny wynik osiągamy w momencie, gdy tworzymy treści, do których internetowa społeczność sama chce linkować. Piszemy teksty, które są tak dobre, że internauci chcą się nimi dzielić np. w social media. Dlaczego? Bo dostarczamy im cennych informacji, doradzamy lub wywołujemy emocje.

Długie teksty na WWW - wilk syty i owca cała?

Nie bójmy się pisać długich tekstów. Pamiętajmy jednak, by we właściwy sposób prezentować treści. Przysłowie mówi, że: ”Pozyskiwanie informacji z Internetu jest jak picie wody z hydrantu przeciwpożarowego”. Użytkownik jest przesycony danymi, które wyświetlają mu się w kolejnych wynikach wyszukiwania. Zadajcie sobie jednak pytanie – jak często Wy sami poszukując informacji trafialiście jedynie na szczątkowe dane lub subiektywne opinie? Ile razy zdobycie wiedzy wymagało przejrzenia kilku lub kilkunastu stron poświęconych danemu zagadnieniu, zanim trafiliście na pełny i wartościowy materiał. A ile razy zamknęliście strony, na których tekstu było za dużo i nie chciało Wam się go czytać? No właśnie.

Pisząc długi tekst pamiętajmy o formatowaniu:

•    Rozdzielajmy i opisujmy akapity stosownymi nagłówkami.
•    Stosujmy stronicowanie (pamiętając o ryzyku duplicate content).
•    Ilustrujmy teksty, korzystajmy z wypunktowań, tabeli i grafik.
•    Niech użytkownik już po kilku spojrzeniach ma świadomość, że jest na właściwej stronie i warto poświęcić czas na jej zgłębienie.

Im droższy produkt tym lepszy tekst

Dłuższy tekst pozwoli nam rzetelnie przedstawić produkt, ciekawie opowiedzieć historię oraz w sposób subtelny i niewymuszony umieścić słowa kluczowe. Więcej treści umożliwia zastosowanie w tekście języka korzyści, modelu AIDA, dowodów oraz rekomendacji. Ponadto, dobrze sformatowany tekst od razu poinformuje użytkownika, co można znaleźć na stronie – rolę spisu treści spełnią podtytuły. Przygotowanie dobrego tekstu zajmuje oczywiście więcej czasu , niż ułożenie nagłówka i kilku punktów. Jeśli jednak jesteśmy świadomi jak komunikować korzyści - wysiłek powinien się opłacić.

PS

Jeśli Twoja witryna oparta jest na grafice lub hasłowych tekstach, a jednocześnie ma satysfakcjonujące pozycje w Google i wysoki współczynnik konwersji, który planujesz jeszcze podnieść – zrób test. Copywriting to nie matematyka, nie wszystko tu działa zawsze, wszędzie i tak samo. Eksperymentuj i analizuj wyniki - na ich podstawie podejmuj decyzje. Jeśli okaże się, że Twoi klienci kupują pod wpływem grafik i haseł, zapomnij o treści tego artykułu. Są produkty i usługi, w przypadku których krótkie teksty są zdecydowanie skuteczniejsze.

--
Szymon Pietkiewicz, PR Manager w Bluerank

24 lipca 2013

Blueffect 2013 - wybrane prezentacje na temat web analytics

Prawie miesiąc temu miał miejsce II Ogólnopolski Kongres Efektywności – Blueffect.  Wydarzenie to przyciągnęło około 200 uczestników zainteresowanych wykorzystaniem analityki internetowej w biznesie. Znaleźli się wśród nich analitycy webowi, specjaliści do spraw e-marketingu oraz e-commerce, a także kadra zarządzająca.

Tegoroczna edycja Blueffect składała się z dwóch ścieżek tematycznych: ogólnej oraz e-commerce, w obrębie których 14 ekspertów z Polski, Europy i USA podzieliło się swoją wiedzą i doświadczeniami.  Chcielibyśmy bardzo podziękować, że podobnie jak rok wcześniej, zaszczyciliście nas swoją obecnością podczas tego wydarzenia. Wysoka ocena poziomu merytorycznego Kongresu oraz jego organizacji pozwala nam wierzyć, że idziemy w dobrym kierunku, a takie wydarzenia są w branży internetowej zdecydowanie potrzebne.

Z czytelnikami naszego bloga chcielibyśmy podzielić się trzema wybranymi prezentacjami, które zostały przedstawione podczas Blueffect.



Maciej Gałecki, CEO w Bluerank, przedstawił jak precyzyjnie przypisywać udział w sprzedaży wszystkim działaniom e-marketingowym. Między innymi jak poprawnie analizować proces decyzyjny eKlienta, zwłaszcza kiedy powraca na nasz serwis z różnych miejsc w Sieci. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o ścieżkach wielokanałowych i atrybucji konwersji, zapraszamy do bardziej szczegółowych wpisów na ten temat.



Pavel Jasek, Head of Analytics w czeskiej agencji Dobry Web, zaprezentował przykłady i najlepsze praktyki dokładnej analizy danych. Przedstawił również zasady zaawansowanej segmentacji użytkowników w celu zwiększenia przychodów firmy. Czy jesteście pewni, że rzeczywiście wiecie co jest prawdziwym współczynnikiem konwersji Waszych stron internetowych? Pavel pokazał, że odpowiedź na to pytania nie zawsze jest taka oczywista.



Łukasz Misiukanis, CEO w Socializer S.A., postanowił podzielić się z uczestnikami Kongresu swoją receptę na skuteczny pomiar mediów społecznościowych. Nie jest chyba dla nikogo zaskoczeniem, że i w tym obszarze narzędzia analityczne bywają bardzo przydatne w zakresie optymalizacji działań marketingowych. Łukasz przedstawił od czego zależy udana kampania performance'owa w social media oraz jak mierzyć, oceniać i poprawiać skuteczność takich kampanii.

Drugiego dnia Kongresu część uczestników miała okazję w praktyce sprawdzić świeżo nabytą wiedzę podczas specjalnych sesji warsztatowych.

--
Redakcja

17 lipca 2013

Ulepszona integracja Google Analytics i Google AdWords

Użytkownicy obu narzędzi marketingowych Google z pewnością znają i korzystają z praktycznej funkcjonalności, jaką jest integracja Analytics i Adwords. To dzięki niej możemy nie tylko śledzić jakość ruchu, jaki jest sprowadzany poprzez płatne kampanie, ale przede wszystkim zwrot z inwestycji poczynionych w pozyskanie użytkowników.

W ostatnim czasie Google wprowadził pełniejszą integrację Google Analytics i Google AdWords

W pierwszej kolejności rozwiązał jeden z dokuczliwych problemów w zakresie raportów GA dla Adwords, a mianowicie brak nadpisywania nazw kampanii. Do tej pory każda zmiana nazwy kampanii skutkowała pojawieniem się nowej kampanii w raportach GA. Wielu specjalistów PPC z pewnością ma doświadczenia z reorganizacją i przemianowaniem kampanii na potrzeby uporządkowania rozrastającej się struktury konta i niejednokrotnie rosnącej też liczby kont. Brak aktualizacji nazw kampanii utrudniał śledzenie ich skuteczności w czasie i nieraz zmuszał do wykorzystania karkołomnych filtrów, w celu  pogrupowania statystk dla konta/kont Adwords.

Zakłamane były też dane na temat rentowności kampanii o wcześniejszej, nieużywanej już nazwie. Powodem było przypisanie im przychodu na podstawie danych z modułu e-commerce GA, podczas gdy koszt tej samej kampanii przypisywany były już w całości do kampanii o zaktualizowanej w Adwords nazwie. Koszty kampanii importowane są bowiem z konta AdWords, a tam nazwy kampanii się nadpisują. Efekt?


Z początkiem lipca menedżerowie PPC, którzy doświadczyli powyższych utrudnień w raportowaniu, mogli odetchnąć z ulgą. Statystyki dla jednej kampanii AdWords, raportowane dla kilku kolejnych odsłon jej nazwy w raportach GA, zostały wreszcie zagregowane. Obecnie jest tak:


Google zapowiada kolejne ulepszenia w zakresie integracji Google Analytics i Google AdWords.
Czekamy przede wszystkim na wzbogacone raporty dotyczące kampanii rozszerzonych, czyli dane pomocne w zaawansowanej modyfikacji w obrębie kierowania reklam i zarządzania stawkami CPC.

--

Karolina Rosińska - SEM Analyst w Bluerank

9 lipca 2013

Reklamy graficzne w kampaniach rozszerzonych

Nowe, rozszerzone kampanie dają większą możliwość sprawowania kontroli nad reklamami wyświetlanymi na wielu urządzeniach, w obrębie jednej kampanii. Do tej pory te same kreacje w grupie kierowanej na wszystkie urządzenia, były prezentowane wszystkim użytkownikom. Nie mogliśmy więc wybrać, która reklama zostanie wyemitowana na urządzeniach mobilnych. Obecnie wystarczy oznaczyć kreację jako "mobilną". Dzięki temu reklama zyska większe prawdopodobieństwo wyświetlenia na komórkach niż inne reklamy tego samego typu w danej grupie.

Typy reklam:
- reklamy tekstowe,
- dynamiczne reklamy w wyszukiwarce,
- reklamy w formie listy produktów,
- reklamy tylko w sieci wyszukiwania,
- reklamy mobilne WAP,
- reklamy tylko w sieci reklamowej.

Jeżeli mamy możliwość zwiększenia kontroli nad sposobem lub miejscem wyświetlania reklam - należy z niej skorzystać. Oddzielenie ruchu pochodzącego z urządzeń przenośnych ułatwi także prawidłową ocenę skuteczności kreacji wyświetlanych na smartfonach, tabletach, laptopach i komputerach stacjonarnych.

Czas na eksperyment

Wykorzystując udogodnienia oferowane przez kampanie rozszerzone przetestowaliśmy skuteczność różnych rozmiarów reklam graficznych w branży motoryzacyjnej, wyświetlając je na telefonach komórkowych. Poprzez nasz mały test chcieliśmy dowiedzieć się, jakie możliwości w zakresie kierowania reklam na urządzania dają nowe kampanie rozszerzone, w jaki sposób możemy testować skuteczność kreacji graficznych w komórkach oraz jakie będą wyniki testów dla określonej branży.

Dysponowaliśmy grafikami o rozmiarach:
- 300 x 250
- 120 x 600
- 160 x 600
- 200 x 200
- 250 x 250
- 336 x 280
- 468 x 60
- 728 x 90

Grafiki były dość charakterystyczne dla branży motoryzacyjnej, czyli zdjęcie samochodu wraz z ceną i krótką zachętą. Dysponowaliśmy bannerami z dwoma modelami samochodów (grafika I, grafika II). Kampanie kierowaliśmy na dwa województwa (województwo 1, województwo 2). Sposób targetowania działań był taki sam dla wszystkich kampanii - kierowanie reklam poprzez słowa kluczowe na serwisy motoryzacyjne.

Struktura kierowania reklam wyglądała następująco:

- Kampania A  - kierowanie reklam poprzez słowa kluczowe na serwisy motoryzacyjne;
województwo 1, grafika I
- Kampania B - kierowanie reklam poprzez słowa kluczowe na serwisy motoryzacyjne;
województwo 2, grafika  I
- Kampania a - kierowanie reklam poprzez słowa kluczowe na serwisy motoryzacyjne;
województwo 1, grafika  II
- Kampania b - kierowanie reklam poprzez słowa kluczowe na serwisy motoryzacyjne;
województwo 2, grafika  II

We wszystkich kampaniach były takie same grupy reklam. W każdej grupie znajdowały się wszystkie rozmiary grafik. Kreacje były wyświetlane równomiernie. Ocenie podlegały wyłącznie grafiki w tych rozmiarach, które uzyskały min. 30 wyświetleń w grupie. Wyznacznikiem jakości był CTR.

Poniżej kreacje, które najczęściej miały najwyższy CTR w grupie:

- Kampania A,  województwo 1, grafika I: 468 x 60
- Kampania B,  województwo 2, grafika  I: 120 x 600, 468 x 60
- Kampania a, województwo 1, grafika II: 468 x 60, 300 x 250, 728 x 90
- Kampania b, województwo 2, grafika  II: 300 x 250

Kreacje, które były najbardziej skuteczne na tle całej kampanii (CTR całościowy kreacji w danym rozmiarze; bez podziału na grupę):

- Kampania A,  województwo 1, tematyka grafik I: 250 x 250
- Kampania B,  województwo 2, tematyka grafik  I: 250 x 250
- Kampania a, województwo 1, tematyka grafik II: 468 x 60
- Kampania b, województwo 2, tematyka grafik  II: 300 x 250

Jaki z tego wniosek?

W przypadku branży motoryzacyjnej w mobilnych kampaniach wykorzystujących grafiki, warto stosować następujące rozmiary: 468 x 60; 300 x 250; 250 x 250; 120 x 600; 728 x 90. Duże znaczenie przy dobrze grafik ma oczywiście ich zawartość (nie każda grafika dobrze "wygląda" w danym formacie). Kierowanie reklam na dane województwo raczej nie miało dużego wpływu na ich efektywność. Oczywiście za wcześnie jest, by uogólniać wnioski z naszego małego testu na inne obszary. Mamy jednak nadzieję, że nasze spostrzeżenia mogą się Wam przydać podczas konfiguracji kampanii rozszerzonych. Jeśli zaobserwowaliście inne zależności dotyczące skuteczności rozmiarów grafik w kampaniach AdWords dla innych branż, zachęcamy do podzielenia się nimi w komentarzach pod tym postem.

--
Dominika Walczak - PPC Manager w Bluerank

5 lipca 2013

AdWords – sposób na skuteczną kampanię reklamową aplikacji mobilnych

Rozwój sektora mobile w Polsce


Rynek smartfonów w Polsce rozwija się bardzo dynamicznie – już teraz 18% naszych rodaków posiada takie urządzenie w swojej kieszeni bądź torebce, a już w 2017 r. każdy sprzedawany w Europie telefon ma być smartfonem. Co istotne, aż 59% ich obecnych użytkowników deklaruje regularne korzystanie z  Sieci za pomocą tego urządzenia, a 22% z nich robi to codziennie. Sufrowanie po Internecie jest obecnie tą aktywnością związaną ze smartfonem, na którą użytkownicy poświęcają najwięcej czasu w ciągu dnia (25 min.), podczas gdy dzwonienie znajduje się dopiero na 5. pozycji (12 min.).

Liczby te potwierdzają, że smartfony stały się urządzeniami powszechnymi, a analitycy przewidują, że prawdziwy mobilny boom dopiero przed nami.

Optymistyczne dane można zaobserwować w badaniach dotyczących wykorzystania aplikacji mobilnych. W zależności od źródła, 20 - 30% posiadaczy smartfonów aktywnie wykorzystuje dostępne dla posiadanych platform aplikacje, a kolejne 30% użytkowników deklaruje, że wkrótce zamierza to robić. Nie zaskakuje fakt, iż z aplikacji najchętniej korzystają osoby posiadające systemy operacyjne iOS oraz Android. Rynek aplikacji na świecie, podobnie jak cała branża mobile, jest teraz na fali – w 1 kwartale 2013 roku użytkownicy pobrali o 11% aplikacji więcej niż przed rokiem. Tylko w lutym 2013 r. Polacy pobrali na swoje telefony 38,5 mln aplikacji.

Użytkownicy uwielbiają aplikacje z kilku powodów: działają szybciej niż strony oglądane w przeglądarce telefonu, w wielu przypadkach mogą działać offline, są bardziej intuicyjne i łatwiej je obsługiwać na niewielkim ekranie smartfona. Dzięki temu, czas poświęcany  na korzystanie z aplikacji już od 2,5 roku jest krótszy niż poświęcany Internetowi w komórce. Jednak z raportu firmy badawczej Nielsen wynika, że choć posiadamy w telefonach coraz więcej aplikacji, to łącznie poświęcamy im tyle samo czasu. Fakt ten nakłada na twórców aplikacji konieczność podnoszenia ich jakości, użyteczności oraz wzmożenia wysiłków promocyjnych.

Instytucje, które decydują się na uruchomienie i rozwój swojej aplikacji mobilnej ponoszą na tym polu znaczne koszty (szczególnie jeżeli aplikacja ma odznaczać się wysoką jakością i użytecznością). W przypadku, kiedy jest to strategiczna inwestycja - muszą zadbać o to, by dotrzeć z aplikacją do szerokiej grupy nowych użytkowników, co zwiększy szanse, że inwestycja się zwróci.

Jedną z metod promocji aplikacji mobilnej jest wykorzystanie platformy Google AdWords, która daje w tym zakresie wiele ciekawych i nadal niedrogich rozwiązań. AdWords pozwala na promocję aplikacji przeznaczonych na systemy Android oraz iOS.

Jak wykorzystać Google AdWords podczas promocji aplikacji mobilnej


Reklamy aplikacji możemy wyświetlać w następujących miejscach:

1)    W wynikach wyszukiwania Google na urządzeniach mobilnych:

- jako reklamę samej aplikacji – kliknięcie w reklamę powoduje przeniesienie do AppStore albo Google Play (rys.1),
- jako rozszerzenia tradycyjnych reklam tekstowych (rozszerzenia aplikacji);

Rys. 1


2) W aplikacjach mobilnych (Rys. 2)

Rys. 2

3) Na stronach mobilnych sieci reklamowej GDN

W przypadku dwóch pierwszych metod, kliknięcie w reklamę powoduje przejście do odpowiedniej podstrony sklepu z aplikacjami, skąd automatycznie możemy pobrać tę, której reklama nas zaciekawiła. Trzecia opcja pozwoli nam kierować ruch np. na stronę mobilną, gdzie możemy umieścić link do pobrania aplikacji.

Różne metody targetowania reklam

Google, podobnie jak w przypadku tradycyjnych kampanii, pozwala reklamodawcy na szeroki wybór sposobów targetowania reklam:
- kierowanie na miejsca docelowe (aplikacje),
- kierowanie na poszczególne kategorie tematyczne aplikacji, w których pojawi się reklama,
- kierowanie na zainteresowania użytkowników oraz na listy re marketingowe,
- kierowanie w odniesieniu do konkretnych: systemów operacyjnych, urządzeń mobilnych czy nawet sieci komórkowych (operatorów).



Dzięki rozbudowanym opcjom targetowania, które pojawiły się w AdWords wraz z kampaniami rozszerzonymi, aplikacje możemy promować w sposób dużo bardziej dopasowany do odbiorców i preferencji marketera, choćby w kwestii harmonogramu wyświetlania. Promocja aplikacji tworzonej na konkretne urządzenia, np. tylko na tablety z systemem Android, która ma być aktywna jednie w weekendy nie jest już problemem.

Jak rozpocząć kampanię?

W celu promocji aplikacji warto stworzyć osobną kampanię kierowaną na urządzenia mobilne – pozwala to na elastyczne zarządzanie stawkami. Od niedawna AdWords oferuje przejrzysty interfejs, który ułatwia tworzenie reklam tekstowych i graficznych z poziomu panelu konta.



Mierzenie skuteczności kampanii i konwersji

Skuteczność reklam możemy sprawdzać na poziomie kampanii, grup reklamowych i reklam, a także na karcie Sieć reklamowa, w zakładce Miejsca docelowe, gdzie znajdziemy informacje dotyczące wyników kampanii na poziomie każdej kategorii aplikacji lub witryny, na którą kierujemy ruch, a także na poziomie poszczególnych aplikacji.



Istotną funkcjonalnością, jaką udostępnia system AdWords, jest również mierzenie konwersji, rozumianych jako pobranie aplikacji. Nową konwersję tworzy się podobnie jak w tradycyjnych kampaniach:


Konwersje aplikacji na system Android

Ich mierzenie jest możliwe tylko wtedy, gdy reklama prowadzi bezpośrednio do sklepu z aplikacjami Google Play. Docelowy URL musi prowadzić do GP, a ponadto nie można dodać do niego żadnych dodatkowych tagów czy przekierowań. Inaczej konwersje nie będą zliczane.



Konwersje aplikacji na iOS

Mierzenie tego typu konwersji jest nieco ograniczone w stosunku do aplikacji na system Android, ponieważ istnieje możliwość śledzenia pobrań, które generują wyłącznie reklamy w aplikacjach. Pobrań z reklam w wyszukiwarce oraz z reklam w mobilnym GDN, przynajmniej na razie nie da się zmierzyć.


Innym utrudnieniem jest fakt, że do aplikacji przeznaczonej dla sytemu Apple należy najpierw zintegrować  SDK i następnie dodać do kodu aplikacji wygenerowany w AdWords kod śledzenia, czego nie trzeba robić w przypadku aplikacji na system Android (który jest produktem Google).

--
Podsumowując można stwierdzić, że Google uczynił spory krok na przód, jeżeli chodzi o potrzebne na rynku reklamowym narzędzia pozwalające promować coraz bardziej popularne wśród użytkowników aplikacje. Możliwości, jakie AdWords udostępnia market erom są nieporównywalne z żadnym inną metodą promocji, głównie poprzez opcje targetowania, łatwość uruchomienia kampanii oraz mierzenie efektów.

--
Rafał Trąbski - PPC Manager w Bluerank

2 lipca 2013

Charakterystyka wyszukiwania mobilnego w Google

Wraz z popularnością smartfonów i zmniejszaniem się cen dostępu do Internetu w sieciach komórkowych, rośnie liczba użytkowników przeglądających serwisy WWW przy pomocy urządzeń przenośnych. Użytkowanie smartfonów nie ogranicza się jedynie do korzystania z Facebooka czy aplikacji mobilnych – użytkownicy coraz częściej wykorzystują urządzenia przenośne do przeglądania zasobów Internetu w sposób zbliżony do korzystania z komputerów stacjonarnych. Dotyczy to również wykorzystywania wyszukiwarki Google.

Charakterystyka skutecznego wykorzystania urządzeń przenośnych w zakresie Google jest jednak inna niż w przypadku komputerów stacjonarnych. Poniżej prezentujemy kilka istotnych różnic i ciekawostek.

Udział ruchu z urządzeń przenośnych to obecnie około 10%


Na zweryfikowanych przez nas serwisach o łącznej miesięcznej liczbie wizyt ponad 10 000 000, średni udział ruchu z urządzeń przenośnych wynosi niecałe 10%. Dane pochodzą z Google Analytics.

Warto zauważyć, że udział ten rośnie bardzo dynamicznie od dwóch lat. W 2011 roku był praktycznie zbliżony do zera.

Istotne jest też to, że udział urządzeń przenośnych w ruchu w serwisach WWW zależy od ich tematyki. Według naszych obserwacji im większa lojalność użytkowników danego serwisu, tym więcej z nich ogląda go także na urządzeniach przenośnych. Serwisy społecznościowe czy e-commerce o dużym zaangażowaniu internautów mają udział mobile na poziomie nawet 15%. Z drugiej strony, serwisy budowlane czy finansowe osiągają udział w okolicach 5-6%.

Średni udział wyszukiwania mobilnego to około 7%


Udział wyszukiwania w Google wykonywanego na urządzeniach przenośnych osiąga około 5-8% (dane według narzędzia Google do analizy słów kluczowych dla około 200 fraz z różnych branż). Warto zauważyć, że popularność Google na urządzeniach przenośnych jest mniejsza od ogólnej popularności przeglądania stron WWW.

W tym przypadku popularność również zależy od branży. Są tematy raczej niechętnie wyszukiwane na smartfonach – znów budowlanka, e-commerce (około 2-5% wyszukiwań). Z drugiej strony mamy frazy takie jak „program TV” czy „repertuar kin” o popularności w okolicach 8-10%, a nawet „wiadomości” i „wyniki meczów” o udziale mobile na poziomie 14-20%.

Użytkownicy urządzeń przenośnych rzadziej używają polskich znaków


To wniosek dosyć oczywisty. Udział zapytań w mobile dla fraz bez polskich znaków jest od 2 do nawet 4 razy większy niż udział dla fraz z polskimi znakami. Na przykład udział wyszukiwania mobile dla słowa „wiadomości” wynosi 8,3%, podczas gdy dla słowa „wiadomosci” to już 26,7%.

W żadnym z przebadanych przez nas przypadków nie było tak, żeby sama liczba wyszukiwań mobilnych dla słowa czy frazy bez polskich znaków, była większa od frazy z polskimi znakami (przykład liczby zapytań na urządzeniach przenośnych: wyniki meczów: 2400 zapytań, wyniki meczow: 1600 zapytań).

Udział użytkowników mobilnych z Google jest mniejszy od pozostałych źródeł


Jeżeli porównamy źródła ruchu dowolnego serwisu w Google Analytics dla wszystkich wizyt oraz wizyt jedynie z urządzeń przenośnych to zauważymy, że udział użytkowników mobilnych dla google/organic będzie mniejszy niż średnia dla całego serwisu i pozostałych popularnych źródeł, na przykład direct.

Źródła ruchu dla serwisu Stylidesign.pl

W serwisach, które przebadaliśmy, średni udział wizyt mobilnych z Google wynosił około 7% (średnia dla wszystkich źródeł wynosiła ok 10%). Dla porównania, średni udział wizyt mobilnych bezpośrednich wynosił ponad 40%.

Wniosek ten potwierdza wcześniejsze spostrzeżenie – użytkownicy urządzeń przenośnych mniej chętnie korzystają z wyszukiwarki Google niż z samych serwisów WWW. Z uwagi na trudniejsze wprowadzanie tekstu na smartfonach, więcej użytkowników wchodzi na serwis poprzez linki w ulubionych. Na komputerach stacjonarnych to Google często pełni rolę „ulubionych” (wyszukiwania brandowe).

--
Jacek Tkaczuk -  SEO Director w Bluerank