31 marca 2009

Skuteczne linki

Które linki sponsorowane są najskuteczniejsze?

Sądząc po wynikach badań opublikowanych przez IAB (dotyczących reklamy internetowej), lepiej zauważalne, a tym samym częściej klikane, są reklamy "dopasowane" (51%), "przydatne" (43%), "pozwalające oszczędzić pieniądze" (33%), "oferujące ekskluzywne treści" (16%), "oferujące rozrywkę" (15%).

Z dopasowaniem w przypadku linków sponsorowanych nie powinno być większego kłopotu, bo ten rodzaj reklamy - z definicji - jest ściśle dopasowany do potrzeb internauty... a co z resztą? Reszta zależy od oferty i sposobu jej zakomunikowania w tekście reklamy.

Redagując teksty linków sponsorowanych, miejmy zatem na uwadze to, aby - w miarę możliwości - komunikować odbiorcom nasz produkt czy usługę przede wszystkim poprzez korzyści. "Mówiąc" do nich językiem korzyści, eksponujmy możliwości otrzymywania różnego rodzaju rabatów, zniżek, bonusów. To się opłaca... obu stronom. Nie na wszystkich zadziała, bo jest pewien procent ludzi, którzy nie zwracają uwagi na żadne reklamy w Internecie, ale warto zawalczyć o tę większość, która reklamy widzi, akceptuje i klika w nie (a linki sponsorowane - co warto tu podkreślić - cieszą się większą, niż inne formy reklamy popularnością i skutecznością).

--
Aneta Mitko

27 marca 2009

270 mln PLN na SEM

W 2008 roku na reklamę w wyszukiwarkach (SEM) wydano w Polsce ponad 270 mln zł.

Wpływy z reklamy internetowej ogółem wyniosły natomiast w minionym roku na rynku polskim 1,174 mld zł. Najwięcej pochłonęła reklama display'owa (40%), na drugim miejscu znalazły się linki sponsorowane (z 23% udziałem w torcie reklamowym).

Najczęściej reklamowały się marki finansowe, telekomunikacja i sektor motoryzacyjny. W dalszej kolejności uplasowały się handel i branża kulturalno - rozrywkowa.

--
Aneta Mitko

26 marca 2009

Google Analytics - analiza formularzy - poradnik (cz. II)

Istotną cześcią każdego serwisu internetowego są formularze. Mogą one pełnić różne funkcje, m.in. sprzedażową czy komunikacyjną. Dobrze zaprojektowany formularz kontaktowy pozwala użytkownikowi w sposób wygodny i bezpośredni złożyć zapytanie, wyrazić swoją opinię itp. Zadaniem przemyślanego, tj. skutecznego formularza sprzedażowego jest przeprowadzenie klienta przez cały proces (składający się zazwyczaj z kliku etapów), który kończy się dokonaniem zakupu produktu lub usługi.

No właśnie, co właściwie oznacza „dobrze zaprojektowany formularz”? Temat jest szeroki :) aczkolwiek w analizie i ocenie tego można wykorzystać pomocne narzędzie, jakim jest Google Analytics.

Weryfikację funkcjonalności formularza przy pomocy Google Analytics możemy przeprowadzić już na etapie beta-testów formularzy występujących w serwisie. Proces ten mógłby wyglądać następująco...

1. Analiza wymagań.
2. Projekt funkcjonalny.
3. Stworzenie makiety, testy prototypu (analiza jakościowa).
4. Uruchomienie wersji beta.
5. Implementacja kodów potrzebnych do analizy w GA.
6. Analiza formularzy przy wykorzystaniu Google Analytics.

W momencie uruchomienia wersji beta serwisu wraz z formularzami, jesteśmy już w stanie skorzystać z Google Analytics i dokonać analizy. Formularz jest testowany przez wybraną grupę testerów, których aktywność rejestrowana jest w Google Analytics. Do testów, w miarę możliwości, wybieramy grupę reprezentatywną dla naszego targetu – jest to najlepsza opcja. Mamy możliwość implementacji odpowiednich skryptów, które pozwolą nam na śledzenie stopnia wypełnienia formularza. Korzystając z Google Anlaytics możemy również dokonać analizy błędów, które są popełniane przez userów.

Analogicznie, możemy uruchomić wymienione analizy w formularzach funkcjonujących w serwisie dostępnym już od jakiegoś czasu w celu dokonania ich optymalizacji.

Proces dla istniejących formularzy mógłby wyglądać w następujący sposób...

1. Wybór formularzy do analizy.
2. Implementacja kodów potrzebnych do analizy.
3. Analiza formularzy przy wykorzystaniu GA.
4. Optymalizacja formularzy.
5. Analiza formularzy przy wykorzystaniu GA.

Analiza (testowanie i wyciąganie wniosków), a następnie optymalizacja jest kluczowym elementem procesu – realizujemy go, aż osiągniemy pożądany / możliwy poziom jakości.

Analizy stopnia wypełnienia formularza

Opis kodów potrzebnych do implementacji znajdziemy w lokalizacji
www.e-nor.com/blog/index.php/web-analytics/optimize-form-length-with-input-analysis/

Analizy błędów popełnianych przez użytkowników

Analiza dotyczy pól objętych walidacją. Dla danego pola wprowadzamy kod błędu, który może być ładowany do adresu URL strony lub możemy skorzystać z kodowania w wirtualnym adresie strony. W przypadku, kiedy użytkownik wprowadzi niepoprawny wpis w walidowane pole, w Google Analytics zostanie zapisana informacja, że pole / pola sprawiły problem użytkownikowi. Jeżeli formularz zostanie przetestowany przez odpowiednio dużą (reprezentatywną) liczbę użytkowników, wtedy otrzymamy statystyczny obraz tego, które pola sprawiają największe trudności użytkownikom. Interpretacja danych i optymalizacja procesu w kierunku user friendly jest następnym krokiem.

Wynik zastosowania tej analizy jest szczególnie interesujący w przypadku rozbudowanych, złożonych formularzy, stosowanych np. w serwisach bankowych (to one najczęściej sprawiają kłopoty internautom). Ilość błędów popełnianych na poszczególnych etapach wypełniania formularza jest dla nas cenną informacją i wymiernie świadczy o jakości i stopniu tzw. user friendly formularzy w serwisie.

--
Tomasz Lewandowski - certyfikowany analityk Bluerank

[Zobacz także -> Google Analytics - poradnik (cz. I)

25 marca 2009

Które branże zyskują na wyszukiwarkach

Które branże zyskują najbardziej dzięki wyszukiwarkom? Niezmiennie farmacja i medycyna! To na te strony wyszukiwarki sprowadzają bowiem największy ruch.

Badania tego rodzaju, tj. dotyczące ruchu generowanego przez wyszukiwarki na stronach WWW w głównych kategoriach przemysłu, regularnie prowadzi firma Hitwise. W przypadku bardzo wielu branż, wyszukiwarki są dla internautów głównym sposobem docierania do odpowiednich serwisów. Z analiz regularnie przeprowadzanych na rynku amerykańskim wynika, iż wyszukiwarki sprowadzają najwięcej ruchu na witryny należące do kategorii „zdrowie i medycyna”. Przyczyny, dla których w rankingu przodują strony o tematyce medycznej, opisywaliśmy już na naszym blogu odpowiadając na pytanie „skąd się biorą internauci”.

W styczniu 2009 niemal 45% ruchu odnotowanego przez serwisy należące do tej kategorii miało swoje źródło właśnie... w wynikach wyszukiwania. Z badań wynika również, iż użytkownicy Internetu coraz częściej korzystają w wyszukiwarek, poszukując firm i witryn związanych z sektorem turystycznym, rozrywkowym, z mediami, sportem, biznesem i finansami, a także portalami społecznościowymi.

--
Aneta Mitko

23 marca 2009

Google testuje favikony w AdWords

Na początek krótkie wyjaśnienie dla niewtajemniczonych - favicon to ikonka pojawiająca się w pasku adresu przeglądarki internetowej przy niektórych adresach WWW (to, czy ikonka jest czy jej nie ma, zależy od danego serwisu).

Ze względu na dużą popularność takich ikonek, Google zdecydowało się zbadać możliwość ich wykorzystania dla skuteczniejszego promowania klientów programu AdWords. Wprowadzono możliwość eksponowania tych małych obrazków również obok adresów WWW wyświetlanych w linkach sponsorowanych.


Pomysł jest obecnie w fazie testów, a testy obejmują na szczęście reklamodawców w Polsce i w Niemczech. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że favikony znacząco podnoszą skuteczność reklam, ponieważ umożliwiają wyróżnienie ogłoszenia. Ikonka taka może eksponować na przykład logo firmy lub nawiązywać bezpośrednio do promowanej usługi czy produktu, działając na wyobraźnię odbiorcy. Google zamierza sprawdzić, czy adres WWW wzbogacony o taką dodatkową 'dekorację' stanie się dla internautów bardziej atrakcyjny, a w konsekwencji chętniej i częściej 'klikany'.

--
Aneta Mitko

18 marca 2009

SEM wykosi prasę

SEMPO podaje, że amerykańskie firmy najczęściej inwestują w marketing w wyszukiwarkach... przenosząc prasowe budżety reklamowe na działania reklamowe np. w Google czy Yahoo (tak robi ponad jedna czwarta firm promujących się w USA).

Pięknie! Tak trzymać. Jeśli taka tendencja utrzyma się na świecie, to w niedalekiej przyszłości Internet być może wygra nareszcie z tzw. tradycyjnymi mediami bitwę o naprawdę duże budżety. Niestety nie jest to jednak takie jednoznaczne, ponieważ obecny wzrost może być (paradoksalnie) spowodowany kryzysem... no i... szturmem na Internet jako tanie medium reklamowe... realizowanym od pewnego czasu przez małe i średnie firmy (mimo, że to właśnie takie podmioty najbardziej tną budżety reklamowe, gdy jest źle). Zobaczymy... ale te wyniki dla naszej branży - póki co - bardzo przyjemne :)

--
Aneta Mitko

17 marca 2009

Google Website Optimizer w pigułce

Testy skuteczności i użyteczności stron WWW to bardzo szeroki i popularny obecnie temat, którym interesują się zarówno małe, jak i duże podmioty gospodarcze. Większość takich testów to dla firmy wydatek (co najmniej) kilku tysięcy złotych. Niewielu zainteresowanych wie, że istnieje narzędzie, które umożliwia testowanie skuteczności podstron serwisu w prosty i - co ważne - darmowy sposób. Jest to Google Website Optimizer. W tym artykule pokażemy, jak przeprowadzić proste badanie mające na celu zwiększenie skuteczności strony internetowej, którą na przykład promujemy właśnie poprzez linki sponsorowane...

Konfiguracja badania
Google Website Optimizer to narzędzie, które umożliwia właścicielom serwisów internetowych śledzenie skuteczności poszczególnych elementów na stronie. Takich elementów możemy zdefiniować na każdej stronie bardzo wiele – może to być wygląd przycisków, rodzaj nagłówka, kolor czcionki, tekst etc. Wszystkie te czynniki wpływają na użyteczność serwisu, a tym samym na odsetek użytkowników, którzy poprawnie wykorzystają naszą stronę, czyli ostatecznie - na współczynnik konwersji.

Z Google Website Optimizer może korzystać każdy, kto zarejestruje się na stronie www.google.com/websiteoptimizer. By zdefiniować nowe badanie wystarczy po rejestracji kliknąć na „Utwórz inny eksperyment”. Najpierw wybieramy rodzaj badania - test całej strony (w tym przypadku musimy mieć gotowe dwie różne strony, które chcielibyśmy porównać) albo eksperyment na wielu odmianach (który umożliwia badanie poszczególnych elementów jednej strony). Wybieramy drugą opcję, która ma o wiele więcej możliwości i do tego (od strony technicznej) jest łatwiejsza w realizacji.



Wystarczy jeszcze tylko potwierdzić nasz wybór i przechodzimy do okna z konfiguracją eksperymentu. Wpisujemy tu nazwę eksperymentu oraz adres strony testowej i adres strony docelowej.



W kolejnym kroku decydujemy, czy chcemy wysłać instrukcje modyfikacji do naszego działu IT czy sami wprowadzimy zmiany... wybieramy tę drugą opcję. Teraz czas na prace programistyczne. Musimy wkleić odpowiednie kody na stronę startową i docelową. Oczywiście nie obejdzie się bez odpowiedniego poziomu znajomości kodu HTML.



Wszystkie instrukcje są dość dobrze opisane, więc wklejanie kodów nie powinno sprawić trudności. Poza tym Google Website Optimizer umożliwia natychmiastową weryfikację poprawności kodu.

Zdefiniowanie odmian
Po wklejeniu kodów następuje zdefiniowanie odmian. Co ciekawe, gdy raz wkleimy już kody na naszej stronie, kolejne odmiany definiujemy i ustalamy już bezpośrednio w Optymalizatorze Witryny, a nie na naszym serwerze. To ułatwia i usprawnia cały proces, gdyż możemy od razu podejrzeć, jak nasze zmiany wpływają na wygląd strony. Definiowanie odmian również wymaga znajomości HTML.





Wystarczy jeszcze tylko potwierdzić start eksperymentu. Po potwierdzeniu Google zaczyna zbierać dane.

Rezultaty badania
Czas trwania testów zależy od liczby wizyt na stronie i od poziomu szczegółowości, jaki byśmy chcieli uzyskać. Zazwyczaj już po około 50 konwersjach na kombinację, Optymalizator Witryny informuje nas o zwycięzcy. Oczywiście, aby mieć bardziej wiarygodne badania, należy poczekać dłużej – nawet do kilku tygodni. Rezultatem badania jest tabelka przedstawiająca porównanie liczby i współczynnika konwersji przy wyświetlaniu różnych kombinacji elementów.



Google Website Optimizer pokazuje też, jaka jest szansa na pokonanie oryginału przez każdą z kombinacji i o ile procent został pokonany oryginał. Na załączonym wyżej ekranie widać na przykład, że kombinacja nr 2 – czyli buton, ma prawie stuprocentowe szanse na pokonanie oryginalnego linku i że odnotowano poprawę o 88%. To znaczy, że współczynnik konwersji przy buttonie jest o 88% wyższy, niż przy zwykłym linku. Wiemy już zatem co robić, aby w tym zakresie zwiększyć skuteczność / użyteczność naszej witryny…

Co możemy zyskać?
Jeżeli nasz serwis miał miesięcznie na przykład 100 nowych ogłoszeń, to w przypadku zmiany zwykłego linku „dodaj ogłoszenie” na odpowiedni przycisk „dodaj ogłoszenie”, miesięczna liczba nowych ogłoszeń wzrośnie o 88 sztuk, czyli prawie dwukrotnie. Innymi słowy, poświęcając godzinę na zdefiniowanie i skonfigurowanie eksperymentu w Optymalizatorze Witryny i zmieniając tylko jeden drobny element, prawie dwukrotnie zwiększamy liczbę nowych ogłoszeń… no i nasze zyski z nich płynące. Oprócz przycisków i linków możemy przetestować wiele innych elementów strony: treść wstępu, wykorzystanie różnych obrazków, położenie przycisku, etc. Google Website Optimizer pozwala nam w prosty sposób przeprowadzić takie testy, zebrać wyniki w jednym miejscu i wyciągnąć sensowne wnioski.

Polecamy korzystanie z narzędzia!

PS
Wkrótce przedstawimy case study ilustrujace wyniki zastosowania Optymalizatora Witryny dla poprawienia użyteczności serwisu http://www.psy.elk.pl/.

--
Jacek Tkaczuk

16 marca 2009

72,11% rynku wyszukiwarek w USA ma Google

72,11% amerykańskiego rynku wyszukiwarek należy do Google. Tak było w lutym br. W porównaniu do stycznia, to wzrost o 0,02%, ale w porównaniu z tym samym okresem roku poprzedniego, to już skok o 5,64% - podaje agencja badawcza Hitwise.

Lutowy wynik Google jest jednocześnie najlepszym w historii, na amerykańskim rynku wyszukiwarek.

Na kolejnych miejscach plasują się: Yahoo Search (17,04% udziału w rynku), MSN Search (5,56%) oraz Ask.com (3,74%).

W porównaniu do zeszłego roku, wyszukiwarki MSN Search i Ask.com, mimo ostatnich lekkich wzrostów, odnotowały stratę w rynku rzędu 1,39 i 0,42%. Yahoo Search natomiast systematycznie traci (w ciągu roku udział wyszukiwarki w rynku spadł o 3,56%).

Pozostałe 46 monitorowanych przez Hitwise wyszukiwarek miało w lutym łącznie tylko 1,56% udziału w amerykańskim rynku... nie ma o czym mówić.

PS
Amerykańscy internauci wykonali w lutym bieżącego roku 8,49 miliarda wyszukiwań w internetowych wyszukiwarkach. To o 10,1% więcej w porównaniu z analogicznym okresem roku 2008 - wynika z danych firmy badawczej Nielsen Online.

--
Aneta Mitko

13 marca 2009

Dla kogo PPC?

Prawdy dobrze znane, ale czasem warto je odświeżyć...

W planowaniu strategii e-marketingowej działania PPC nasuwają się jako jedno z pierwszych rozwiązań. Czasem są one rzeczywiście dokładnie tym, czego firma potrzebuje, ale zdarza się, że niekoniecznie... Bo PPC nie jest dla każdego.

Kiedy PPC jest efektywne?

  • Gdy szybko potrzebujemy ruchu na stronie
SEO i Social Marketing również sprowadzą nam ruch, są też trwalsze w efektach... jeśli jednak mamy nową stronę i chcemy przyciągnąć pierwszych użytkowników, żeby przetestować funkcjonalność witryny lub też wprowadzamy nowy produkt do swojej oferty, to PPC spełni lepiej nasze oczekiwania.
  • Gdy cel jest precyzyjnie określony i mierzalny, tzn. gdy konwersja jest jasno zdefiniowana
Jeżeli odwiedzający może na stronie kupić produkt lub wypełnić ankietę, to cel jest jasny. Jeśli jednak celów jest za dużo, nie są jasne lub mogą być realizowane także offline, to skuteczność kampanii PPC będzie trudna do zmierzenia.
  • Gdy oferujemy produkt, którego ludzie szukają
Komentarz jest chyba zbędny :) Ludzie szukają, a nasze reklamy odpowiadają konkretnie na ich zapytania. Sytuacja idealna.
  • Gdy chcemy zwiększyć swoje szanse
Okazuje się, że nawet gdy na określone zapytania strona pojawia się wysoko w wynikach organicznych, to pojawiająca się jednocześnie reklama, zwiększa zainteresowanie daną stroną i generuje większy ruch. Poza tym, hasło reklamowe umieszczone w linku sponsorowanym jest bardziej bezpośrednie, szybko i precyzyjnie oddziałuje na odbiorcę.

Czasem jednak PPC to nie jest dokładnie TO. Szczególnie, gdy...
  • Firma działa w branży bardzo niszowej
Grupa potencjalnych klientów jest stosunkowo wąska, a ewentualne transakcje rzadko odbywają się za pośrednictwem Internetu.
  • Marża ze sprzedaży jest bardzo niska
Wówczas trudno osiągnąć dochód z działań PPC.
  • Oferta jest tak "nowa" i nieznana, że nikt jeszcze jej nie szuka
A jeśli ludzie nie poszukują naszego produktu lub usługi, to kampania w wyszukiwarkach nie przyniesie efektów. Można wówczas postawić ewentualnie na kampanię bardziej wizerunkową, ale może się okazać, że zwrot z inwestycji nie jest zadowalający i warto wykorzystać w takiej sytuacji inne formy reklamy.
  • Grupa potencjalnych klientów niekoniecznie korzysta z Internetu
Łatwiej będzie do nich wtedy dotrzeć tradycyjnymi środkami reklamy / przekazu.
  • Branża, w której działamy jest niszowa i wysoce konkurencyjna
Jeżeli nie dysponujemy poważnym budżetem na działania PPC, to ten który mamy może się okazać zmarnowanym...
  • Nie potrzebujemy szybko ruchu na stronie
Warto pomyśleć w takiej sytuacji na przykład o SEO lub działaniach z cyklu Social Media...
[źródło --> searchenginejournal.com]

--
Aneta Mitko

12 marca 2009

Bluerank certyfikowanym partnerem Adkontekst

Bluerank jest certyfikowanym partnerem sieci Adkontekst.

„Nowi certyfikowani partnerzy sieci Adkontekst to agencje z wieloletnim doświadczeniem w obszarze planowania i realizacji działań marketingowych w Internecie. Bardzo cieszymy się, że mogliśmy potwierdzić ich wysokie kompetencje naszym certyfikatem” - mówi Łukasz Duda, Dyrektor Sieci Adkontekst.

Program certyfikacji partnerów Adkontekst został uruchomiony na początku października 2008. Został on stworzony z myślą o specjalistach marketingu w wyszukiwarkach internetowych, którzy chcą potwierdzić swoje umiejętności tworzenia i zarządzania kampaniami SEM realizowanymi w ramach sieci Adkontekst. Oprócz formalnego potwierdzenia wysokich kwalifikacji, uczestnictwo w programie pozwala uzyskać liczne udogodnienia w zakresie prowadzenia kampanii oraz korzyści wizerunkowe.

Więcej informacji na temat programu

--
Aneta Mitko

11 marca 2009

Reklama bazująca na zainteresowaniach

Google testuje serwowanie reklam odpowiadających zainteresowaniom użytkowników swojej sieci partnerskiej i YouTube. Efektem ma być dostarczanie internautom lepiej dopasowanych do ich potrzeb reklam, zwiększanie ROI reklamodawców oraz podniesienie przychodów właścicieli stron publikujących reklamy Google. Za wszystko odpowiada specjalny program Interest-based Advertising.

Pozwoli on na wyświetlanie reklam w zależności od zainteresowań użytkowników oraz witryn, które odwiedzają. Reklamodawcy będą mogli kierować reklamy...

  • do użytkowników, którzy poprzednio odwiedzili ich witrynę (jeśli np. użytkownik oglądał w sierpniu buty piłkarskie na stronie ze strojami sportowymi, witryna ta może w grudniu skierować do niego reklamy informujące o zimowej wyprzedaży);
  • na bazie kategorii zainteresowań przypisanych użytkownikom, a będą one przypisywane na podstawie poprzednio oglądanych na YouTube filmów oraz wizyt na stronach partnerskiej sieci Google (jeśli np. ktoś poświęca dużo czasu na przeglądanie recenzji samochodowych, będzie miał okazję oglądać więcej reklam związanych z samochodami).
Google wprowadził również rozwiązanie, dzięki któremu internauci mogą sprawdzić, według jakich kategorii otrzymują reklamy i samodzielnie kontrolować / modyfikować ich dobór. "Menadżer preferencji reklamowych" (Ads Preferences Manager) pozwala użytkownikom przeglądać, dodawać i usuwać kategorie zainteresowań albo całkowicie zrezygnować z otrzymywania reklam odpowiadających ich zainteresowaniom. Dostęp do niego można uzyskać, wpisując w przeglądarce www.google.com/ads/preferences.
Na początku kwietnia niewielkie grono reklamodawców ze Stanów Zjednoczonych i Europy zacznie testować program w sieci partnerskiej Google i w YouTube. W ciągu następnych kilku miesięcy wersja beta zostanie rozszerzona o kolejnych reklamodawców z USA i regionu EMEA. Do końca roku Google planuje w pełni udostępnić reklamę opartą na zainteresowaniach wszystkim reklamodawcom poprzez program AdWords.
[źródło --> informacja prasowa Google Inc. z dn. 11 marca 2009]

--
Aneta Mitko

10 marca 2009

Wewnętrzna wyszukiwarka… do czego się przydaje?

Okazuje się, że nie tylko do wyszukiwania. To narzędzie praktyczne dla obu stron – dla internautów i webmasterów.

Podstawową zaletą wewnętrznej wyszukiwarki (tj. przeszukującej treści danego serwisu WWW) jest oczywiście ułatwienie użytkownikom dotarcia do żądanych stron, które nie są dostępne z głównych poziomów nawigacji. Dzięki temu użytkownicy mogą szybciej znaleźć informacje czy produkty, których poszukują. Wewnętrzne wyszukiwarki przydają się jednak nie tylko użytkownikom - pomagają także właścicielom serwisów WWW w zrozumieniu potrzeb internautów oraz w zidentyfikowaniu treści, których użytkownicy spodziewają się na ich stronach.

Korzystając z wyszukiwarek stron WWW często szukamy terminów dość ogólnych. Kiedy trafiamy na interesującą nas stronę, korzystając z wyszukiwarki wewnętrznej, zwykle zawężamy tematykę i szukamy już po frazach bardziej szczegółowych. To w połączeniu z faktem, iż z wewnętrznych wyszukiwarek korzysta 2% do 10% użytkowników (badania własne) powoduje, że takie wyszukiwarki są świetnym narzędziem pokazującym nam intencje i zapotrzebowanie użytkowników naszej witryny.

Statystyki wewnętrznej wyszukiwarki
Aby móc analizować zapytania użytkowników, konieczne jest przygotowanie (lub skorzystanie z gotowych) skryptów, które mierzą statystyki wyszukiwarki. Najprostszą obecnie metodą jest wykorzystanie Google Analytics. Wystarczy tylko zdefiniować zmienną, która obsługuje zapytania...



... i zaznaczyć odpowiednią opcję w edycji ustawień.



Dzięki temu w panelu Google Analytics uzyskujemy dostęp do informacji na temat wewnętrznych wyszukiwań na naszym serwisie.

Potrzeby użytkowników

Mając dostęp do statystyk wewnętrznej wyszukiwarki, możemy analizować zapytania użytkowników.

Zazwyczaj najpopularniejsze frazy odzwierciedlają tematykę serwisu. Na przykład w przypadku serwisu o rasach psów, najpopularniejsze zapytania będą pokrywać się z najpopularniejszymi rasami. To może jedynie utwierdzić nas w przekonaniu o zbieżności potrzeb z zawartością naszego serwisu.

Zdecydowanie więcej informacji możemy natomiast uzyskać poprzez analizę mniej popularnych haseł i tematów, które nie są bezpośrednio opisane na łamach serwisu. Jeżeli takie zapytania występują wystarczająco często, możemy zastanawiać się na stworzeniem stron / sekcji, które będą takie tematy obejmować.

Wracając do przykładu witryny o rasach psów… Dość często pojawiają się tu zapytania typu „labrador cena”, „york cena”, „owczarek niemiecki cena”… być może zatem warto stworzyć odpowiednią sekcję (z cennikiem), która będzie odpowiadać takim właśnie zapytaniom…

Co ciekawe, zazwyczaj tzw. długi ogon zapytań w wyszukiwarce wewnętrznej jest o wiele dłuższy niż w przypadku wyszukiwarki internetowej. Patrząc na statystyki serwisu http://www.psy.elk.pl/ widzimy, że na 2500 zapytań w wyszukiwarce jest około 1500 unikalnych fraz, a najpopularniejsze 3 frazy mają tylko ok. 4,4% wszystkich zapytań. To dowodzi, jak bardzo szczegółowe są to zapytania i jak wiele tematów możemy w ten sposób zdefiniować… tematów, o których być może nigdy wcześniej nie myśleliśmy.

Problemy użytkowników
Analiza wyszukiwanych w serwisie fraz może też pomóc nam w określeniu potencjalnych problemów dotyczących m.in. nawigacji serwisu. Jeżeli np. w zapytaniach często występują słowa czy frazy pokrywające się z nazwami popularnych działów serwisu – elementów dostępnych z głównego poziomu nawigacji, może to świadczyć o tym, że nawigacja jest niewidoczna, nieintuicyjna, że użytkownicy nie potrafią odnaleźć odpowiednich sekcji w menu, dlatego szukają ich przez wyszukiwarkę wewnętrzną.

To samo dotyczy zresztą nazewnictwa podstron serwisu. Zdarza się, że twórcy witryny, jako osoby bliżej związane z tematem, nazywają poszczególne sekcje terminologią fachową (czy raczej - zbyt fachową), a użytkownicy, którzy nie znają takiego nazewnictwa szukają tych właśnie informacji nazywając je… po swojemu. Wtedy warto zastanowić się nad zmianą nazw działów, aby ułatwić użytkownikom dotarcie do żądanych stron.

Ucieczka użytkowników
Bardzo ciekawe wnioski mogą też płynąć z analizy fraz, po których wyszukiwaniu użytkownicy najczęściej opuszczają serwis, czyli fraz, dla których użytkownicy nie znaleźli satysfakcjonujących treści. Powodów ucieczki może być wiele – kliknięcie w reklamę, faktyczny brak szukanej tematyki, złe nazewnictwo stron lub źle działająca wyszukiwarka.

Każdą frazę, dla której wskaźnik porzuceń wyszukiwania jest zbyt wysoki, należy analizować oddzielnie. Najlepiej samemu wpisując frazę w wyszukiwarkę.

Na przykład w przypadku serwisu http://www.psy.elk.pl/ zauważono, że bardzo duży współczynnik porzuceń ma słowo „labrador”. Po wpisaniu tego słowa w wewnętrzną wyszukiwarkę widzimy, że najważniejszą stronę (tj. opis rasy labrador) wyszukiwarka umieszcza dopiero na 6 miejscu w wynikach wyszukiwania. Najwyraźniej ci najbardziej niecierpliwi użytkownicy nie znaleźli odpowiedniej strony na pierwszych kilku miejscach i… opuścili serwis.

* * *

Dlaczego zatem warto implementować w serwisach WWW wewnętrzne wyszukiwarki?
  1. Pełnią funkcje nawigacyjne, ułatwiając użytkownikom dotarcie do poszukiwanych przez nich treści.
  2. Spełniają rolę podstawowej ankiety, badającej użytkowników serwisu (ich potrzeby, zainteresowania, intencje…).
  3. Pomagają zidentyfikować problemy serwisu (braki w treści, błędy w nawigacji, nieoptymalne nazewnictwo sekcji, przyczyny opuszczania serwisu przez użytkowników…).
--
Jacek Tkaczuk

6 marca 2009

Certyfikat Google Analytics

Dziś się chwalimy :-)

Jako jedni z pierwszych uzyskaliśmy certyfikat
Google Analytics Individual Qualification

Program certyfikowania konsultantów Google Analytics uruchomiono we wtorek, 3 marca br.

Dziś mamy piątek 6 marca i certyfikat na koncie Bluerank :) Kolejne się właśnie zdobywają...


Google Analytics Individual Qualification to certyfikat, który potwierdza wiedzę i doświadczenie z zakresu biznesowego wykorzystania analitycznego narzędzia Google, które umożliwia badanie witryny i ruchu na niej, pod kątem poprawienia konwersji i zwiększenia ROI.

Jak uzyskać Google Analytics Individual Qualification?

Certyfikat otrzymuje się po zdaniu egzaminu (w formie testu online). Całość zajmuje 90 minut. Aby móc przystąpić do programu Google Analytics Individual Qualification, należy spełnić także pewien warunek formalny... tj. uiścić 50 $. Potem już tylko kilkadziesiąt pytań dotyczących możliwości samego narzędzia... i zdobywa się certyfikat (ważny przez 1,5 roku).

* * *

Bluerank posiada również inne certyfikaty obejmujące swym zakresem tematykę SEM, m.in. Adwords Qualified Company, czy certyfikat przyznawany przez Netsprint.pl (Certyfikowany Partner Adkontekst).

--
Aneta Mitko

5 marca 2009

SEM przekracza granice

Ledwie przyzwyczailiśmy się do wyglądu wyszukiwarek i sposobu prezentacji wyników wyszukiwania, do przejrzystych stron wolnych od przekazów reklamowych, no i do tekstowych rezultatów szukania… a tu wybuchła mała "rewolucja".
(...)
Czyżby wyszukiwarki postanowiły przełamać bariery (i przyzwyczajenia internautów) przeznaczając coraz więcej przestrzeni na reklamę, dla zbadania w ten sposób przyszłego (niepewnego póki co) gruntu do biznesowego zagospodarowania? Czy może ich działanie jest efektem panicznej nieco próby przełamania światowego spowolnienia gospodarczego i nadrobienia własnych strat (albo utrzymania tempa dotychczasowego wzrostu)?
(...)
Więcej na interaktywnie.com

--
Aneta Mitko

4 marca 2009

Reklama kontekstowa się rozwija

Google wciąż poszerza zakres swoich usług, jeśli chodzi o rynek reklamy online. Niedawno uruchomiona została wersja beta reklamy kontekstowej wzbogaconej o nową funkcjonalność - po kliknięciu reklama rozwija się, zwiększając swoją powierzchnię dwukrotnie. W ten sposób może ona zawierać dużo więcej informacji o produkcie, film wideo lub inną aplikację zachęcającą użytkownika do podjęcia akcji.

Nowe reklamy kontekstowe zostały zaprojektowane w taki sposób, by rozwijać się w tym kierunku, gdzie na powierzchni ekranu znajduje się najwięcej wolnej przestrzeni. Reklama, która rozszerza się dopiero po kliknięciu w nią przez użytkownika, to plus zarówno dla internauty, jak i marketera. Użytkownik otrzymuje atrakcyjnie zaprezentowane informacje wywołujące pozytywne skojarzenia. Reklamodawca wie, że akcje podjęte przez potencjalnego klienta nie są przypadkowe i płaci dopiero wtedy, gdy użytkownik świadomie zdecyduje się przejść dalej, po zapoznaniu się z pełnym przekazem reklamowym.

W tej chwili nowe - rozwijane formy reklam kontekstowych testowane są na terenie USA i dostępne jedynie dla agencji będących częścią programu - 3rd Party Ad Serving.

Więcej informacji o nowej formie reklamy kontekstowej na stronach Google.

--
Aneta Mitko

3 marca 2009

Banki pod lupą SEM

Po raz drugi wzięto pod lupę polskie banki i oceniono je pod kątem prowadzonych przez nie działań SEM (PPC + SEO). Który z banków skutecznie pozycjonował swoje strony, który reklamował się w linkach sponsorowanych, kto wypadł najlepiej i co się zmieniło w stosunku do poprzedniego rankingu?

Zwycięzcą rankingu SEM (optymalizacja i pozycjonowanie oraz reklama w wyszukiwarkach internetowych) w IV kw. 2008 jest PKO BP, który utrzymał tytuł lidera, zdobyty w analogicznym rankingu banków z roku 2007. Największy spadek pozycji odnotował MultiBank oraz bank Citi Handlowy, który zamyka najnowszy ranking. W górę poszedł mBank, ING BŚ, Pekao oraz BZ WBK, zajmujący obecnie drugie miejsce.

Zapoznaj się z najnowszym bluepaperem
z raportem - Banki pod lupą SEM (02 / 2009)

Przejrzyj poprzedni raport z działań SEM w polskiej bankowości - Po linku do banku (06/2008)

--
Aneta Mitko

2 marca 2009

O tym, jak ważna jest pozycja

... przekonują (przekonały) się władze pewnego francuskiego miasteczka, które z powodu swojej nazwy (Eu), a mimo wielowiekowej historii, zniknęło z turystycznej mapy świata. Wszystko przez to, że trudno je znaleźć w Google.

Turyści nie przyjeżdżają, restauracje nie zarabiają, hotele nie są rezerwowane, miasto podupada. W akcie desperacji ktoś wpadł nawet na pomysł, aby zmienić nazwę dodając do tej właściwej jakąś dodatkową sylabę, co pozwoliłoby łatwiej pozycjonować się w wyszukiwarkach i zaistnieć w świadomości podróżujących internautów.

W anglojęzycznym Google zapytanie "eu" generuje przede wszystkim wyniki dotyczące Unii Europejskiej (European Union), przez które trudno się przebić z taką nazwą miasta. We francuskim Google natomiast jeszcze do niedawna skromna dwuliterowa nazwa miasteczka także nie miała szans na pierwsze strony wyników wyszukiwania, ze względu na mnogość rezultatów wskazujących strony WWW, gdzie użyto - częstej we francuskim - formy gramatycznej czasownika "mieć", która ma postać identyczną, jak wspomniana tu nazwa miejscowości, czyli "eu".

W tej chwili (na szczęście dla mieszkańców i władz Eu :) oficjalna strona miasta jest na pierwszej pozycji w naturalnych wynikach wyszukiwania Google.fr... i nie jest to link sponsorowany! Prawdopodobnie jest to rezultat rozwoju i optymalizacji serwisu oraz sporej ilości linków prowadzących do tej witryny, jakie pojawiły się w Sieci (pewnie w wielu przypadkach w dokładnie takim samym kontekście jak u nas w niniejszym wpisie :). To się nazywa siła Internetu co? :)

--
Aneta Mitko