Atrybucja konwersji w ujęciu kobiecym
Jak precyzyjnie przypisać udział w sprzedaży wszystkim działaniom e-marketingowym?
Na początek scena z życia. Proces decyzyjny w ujęciu kobiecym (ponad 50% klientów danego sklepu w wybranej kategorii produktów).
Potrzebuję produktu x, odwiedzam sklep Y, szukam wewnętrznie po pożądanych parametrach i sortuję po cenach. Znajduję… fajnie. Wychodzę na obiad. Zapominam, że potrzebuję. Dzień później „łapie” mnie remarketing. Nie klikam, bo akurat czytam artykuł na danej stronie i nie chcę się od niego odrywać. Ale jednak potrzebuję x!
Nieco później, wpisuje adres url sklepu Y z błędem, wchodzę z linku w wynikach naturalnych Google. Oglądam. Może jednak nie potrzebuję, są inne wydatki …
Dwa dni później jestem bardziej zdecydowana. Wchodzę wpisując adres URL do przeglądarki, tym razem mi podpowiada, nie mylę się w pisowni, wchodzę od razu na stronę sklepu Y. Jeszcze raz przeglądam produkty podobne, wybieram jeden z nich, patrzę na cenę. W drugiej zakładce przeglądarki otwieram wyszukiwarkę Google i wpisuję model, przeglądam reklamy oraz wyniki organiczne w poszukiwaniu danego modelu i jego ceny. Widzę link do porównywarki cen, wchodzę żeby się upewnić, że nie przepłacę w sklepie, który już znam. Drożej o 3 zł niż w najtańszym sklepie „no-name”, ale darmowy odbiór w punkcie. Wracam do zakładki z otwartą stroną sklepu Y...
Chcecie wiedzieć co było dalej? Zapraszamy do lektury pełnej wersji artykułu Karoliny Rosińskiej, który ukazał się na łamach magazyny Online Marketing Polska.
Pobierz pełną wersję artykułu.
--
Karolina Rosińska - Web Analyst w Bluerank
0 komentarzy:
Prześlij komentarz